poniedziałek, 31 stycznia 2011

Spotkanie wigilijne grupy samopomocowej

W dniu 16 grudnia, w sali Jadłodajni spotkaliśmy się wszyscy na spotkaniu wigilijnym. Choć śpiewania kolęd jeszcze nie było – bo trwał adwent, to można było już wczuć się w klimat nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Było kilka świątecznych potraw – o to zadbali wolontariusze i wspierające nas firmy. Dziewczyny się napracowały, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Każdy miał coś od siebie donieść – tzn. przygotować jakieś domowe potrawy. Stoły były więc pełne i każdy mógł znaleźć coś dla siebie!


Chłopaki strasznie mieli ochotę pośpiewać i nawet niektórym to się udało!  Spotkanie rozpoczęła oczywiście modlitwa i czytanie Ewangelii.

Nie obyło by się bez wysłuchania nagrania z szopki, która na co dzień jest na sali Jadłodajni – tylko, że schowana za drewnianą przesłoną.


Można więc powiedzieć, że Boże Narodzenie w Jadłodajni Miodowej trwa cały rok!

m.

Koncert Kolęd w Jadłodajni

W czwartek, 30 grudnia 2010 miał miejsce świetny koncert kolęd. Do Jadłodajni przybył między-parafialny chór działający przy warszawskiej paraf św. Barbary. Szkoda, że nie mamy nagrań audio-wideo. Wklejamy więc kilka zdjęć. Świetne było to, że nie tylko sam chór pięknie śpiewał, ale i wszyscy zebrani w Jadłodajni goście, mogli śpiewać razem z nimi...



Chór profesjonalny, ubrany w piękne tuniki! Poszczególne głosy świetnie budowały całość melodii i doskonale się uzupełniały. Kolędy śliczne!


Wszystkim śpiewającym należą się gromkie brawa. W spotkaniu wzięli udział stali bywalcy grupy samopomocowej, bracia Kapucyni, wolontariusze oraz zaproszeni goście. Chcemy więcej takich kulturalnych imprez!

m

Życzenia Świąteczne od Bezdomnych z Jadłodajni Miodowej

Szopka Bożonarodzeniowa na Miodowej 2010

Spotkania grupy samopomocowej w każdy czwartek w Jadłodajni

Każde spotkanie to fragment Ewangelii. Ten, który będzie rozważany w najbliższą Niedzielę w Kościele.


Rozpoczynamy jednak zawsze od małego poczęstunku. Ciepła kawa, herbata, kanapki i ciasto to ważny element, szczególnie w tym zimowym, tak trudnym dla osób bezdomnych czasie.



Potem jest wspólna modlitwa i rozważanie Ewangelii. Każdy uczestnik, jeżeli tylko zechce, może opowiedzieć, co wybrany fragment Pisma Świętego dla niego znaczy. Jakie ma przemyślenia w związku ze swoim życiem?


Na zakończenie wszyscy modlą się koronką do Miłosierdzia Bożego w podawanych przez siebie intencjach.


Po wspólnej modlitwie bracia Kapucyni - błogosławieństwem kończą każde spotkanie. Jeszcze ostatni łyk herbaty czy też kawy i każdy wraca tam, skąd akurat dzisiaj przybył…

Monodram, który pozostaje w pamięci

„Monodram "Ta cisza to ja..." przedstawia historię człowieka, który przed laty miał przed sobą ogromne możliwości, mógł wspiąć się na szczyt, ale za butelką podążył na dno, z którego nie ma już odwrotu. W roli pijaka opowiadającego swoją historię występuje Jacek Kawalec, dotychczas niewielu osobom kojarzący się z teatrem. (...) teraz niespodziewanie daje się poznać z zupełnie innej strony. Jako alkoholik, zmęczony życiem i nałogiem, zaskakuje, wzrusza i bawi, znakomicie radząc sobie z największym aktorskim wyznaniem, jakim jest monodram (...)."

"Teatr w butelce" Agata Grabau
Przegląd nr 46/22.11


" (...) Przedstawienie Teatru Kamienica wciąga od pierwszej chwili. (...) bohater, który na własne życzenie stoczył się na dno, aktorską erudycją stara się zagłuszyć kolejne paroksyzmy bólu. Aktorem i alkoholikiem jest się do końca życia - wyznaje Kuba, więzień obu nałogów. (...) Brudny i rozczochrany Kuba (...) w niczym nie przypominał wizerunku, jaki Jacek Kawalec wypracował sobie telewizyjnymi "Randkami w ciemno", serialami (...). Złożona, wielowarstwowa rola Kuby przemieniła go z gwiazdora w aktora (...)."

"Z gwiazdora - w aktora" Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita nr 262


" (...) Sztuka Jana Jakuba Należytego to monolog głównego bohatera, opowiadającego historię swojego picia. Myliłby się jednak ten, kto by przypuszczał, że będzie to opowieść smutna i posępna. Grając całym ciałem, drgnieniem nawet najdrobniejszego mięśnia, Jacek Kawalec w mistrzowski sposób wciela się w rolę aktora, który pomylił życie ze sceną, pił, kiedy nie powinien i nie pił - kiedy należało... (...). "Ta cisza to ja" to spektakl o dramacie artysty, który pozostaje w pamięci. Może po wyjściu z Piwnicy Warsza inaczej spojrzymy na mijanych kloszardów – przecież każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia... (...)

"Konrad na dnie butelki" Danuta Maciejewska
na portalu www.yeppy.pl

Kilka słów o sztuce "Ta cisza to ja"

Sztuka Jana Jakuba Należytego to wielopłaszczyznowa opowieść o rozpadającym się świecie, o przemijaniu, poszukiwaniu szczęścia, a przede wszystkim o uzależnieniu od alkoholu, aktorstwa i miłości. To sztuka jednego aktora będąca pewnego rodzaju artystyczną wiwisekcją podsumowującą życie.


W roli aktora - kloszarda wystąpi Jacek Kawalec w niespotykanej do tej pory kreacji aktorskiej. Stworzony przez niego bohater to postać barwna, inteligenta, pełna ironii, groteski i gorzkiego żartu. Z jednej strony przypomina bohatera rodem z Becketta, z drugiej - estradowego komika. To postać, która mimo, że bawi wzrusza do łez udowadniając, że każdy nałóg jest tylko substytutem czegoś ważnego, czego w życiu brak.


Historia aktora alkoholika.

  • Opowieść o trzech nałogach.
  • O nałogu alkoholowym, o nałogu aktorstwa i o nałogu miłości.
  • O tym, że dwa pierwsze nałogi dotyczą niektórych, a ten trzeci dotyka każdego.
  • O świecie, który się rozpadł, o czasie, który minął.
  • O śmierci, którą aktor alkoholik obraził, o życiu, którego nie znosi.
  • O tym, że był uznanym aktorem. 
  • O tym, że kochał i był kochany. 
  • O tym, że był.


Dzisiaj spotkamy pół kloszarda z pół litrem. Dziś pilnuje samochodów, dziś nieproszony oprowadza wycieczki po Warszawie, śpiewa na ulicy i głośno wspomina swoją artystyczną przeszłość. Żeby zarobić. Resztki godności nie pozwalają mu żebrać. Jak każdy pijący alkoholik - nie umie kochać. I jak każdy alkoholik szuka miłości. I niszczy ją, kiedy ta się pojawi. I jak każdy aktor gra , nawet przed samym sobą. Bo aktorem, tak jak alkoholikiem jest się do końca życia. A życie jest silniejsze od nałogu.


Dlatego bohater, czy antybohater monodramu chce żyć.

Fundacja Kapucyńska zaprasza na wieczory charytatywne w Teatrze Kamienica

"(...)Jeszcze będę mówił o miłości
Jeszcze będę beztroski
A czas będzie miał dla mnie znaczenie
Tylko przestanę pić (...)"

"Ta cisza to ja ..."




Fundacja Kapucyńska i Bracia Mniejsi Kapucyni przy wsparciu pana Emiliana Kamińskiego, organizują cykl wieczorów charytatywnych w Teatrze Kamienica w Warszawie. Fundusze pozyskane ze sprzedaży zaproszeń wspierają realizację projektu budowy nowej Jadłodajni dla ubogich i bezdomnych przy ul. Miodowej w Warszawie.

Wystawiana w trakcie wieczoru charytatywnego sztuka „Ta cisza to ja” to monodram w wykonaniu Jacka Kawalca, który  porusza widzów tematyką życiowych przemyśleń aktora-kloszarda. Termin wieczoru ustalany jest indywidualnie, z reguły jest to dowolny dzień powszedni o godzinie 19.00.

Osobą kontaktową w sprawie zorganizowania wieczoru charytatywnego jest Pani Anna Niepiekło e-mail: jadlodajniamiodowa@gmail.com



Miejscem wydarzenia jest :

Teatr Kamienica
al. Solidarności 93, 00-140 Warszawa
Tel. /Fax : 022 620 12 63
www.teatrkamienica.pl

„TA CISZA TO JA”.... Jan Jakub Należyty

Reżyseria: Dariusz Szada- Borzyszkowski
Muzyka: Maciej Mucha
Projekt scenograficzny: Jarosław Pereszko
Efekty specjalne: Maciej Pol
Występuje: Jacek Kawalec

Mogą otrzymać od innych ludzi namiastkę prawdziwego Domu

Jadłodajnia jest miejscem, gdzie Niebo spotyka się z ziemią - grzech topnieje, powoli rodzi się nowe Życie. Nie jest to łatwe i wymaga czasu, ale jak to mówią kropla drąży skałę. Choć każdy znajduje tutaj coś innego, wszyscy starają się pomagać, tak jak potrafią. Jeden robi herbatę, drugi gotuje zupę, trzeci pisze teksty, czwarty robi zdjęcia.


Dla każdego coś się znajdzie. Tak samo jak każdy potrzebujący już od wielu lat otrzymuje zupę w Jadłodajni. 300 posiłków dziennie, to 300 osób, które mogą w cieple i w przyjaznej atmosferze otrzymać od innych ludzi namiastkę prawdziwego Domu. Talerz ciepłej zupy, musi bardzo często wystarczyć na cały dzień. 300 posiłków to także duże wyzwanie logistyczne. Wyobraź sobie, że tak każdy świątek piątek i Niedziela są osoby, które tutaj przychodzą, gotują zupę oraz podają ją w Jadłodajni. Teraz wyobraź sobie, że robią to za darmo.


Chcemy wybudować nową Jadłodajnię. Jest ku temu wiele powodów: trudności z podawaniem posiłków, ogólne warunki lokalowe w jakich działa Jadłodajnia oraz chęć rozszerzania pomocy, jaka jest tutaj świadczona. Osoby bezdomne zapraszają także i Ciebie.

Pomóż nam mądrze pomagać potrzebującym

m.

Potrafią być niesamowicie wdzięczni za wszystko co otrzymają

W czerwcu 2010 roku przyszłam na pierwsze spotkanie czwartkowe do Jadłodajni na Miodowej. Z początku miałam ogromne wątpliwości czy podołam, bo to nie było towarzystwo do jakiego przywykłam; jednocześnie nie zaprzestałam przychodzić. I przychodzę do tej pory - z utęsknieniem oczekując każdego następnego czwartku.


Bezdomni są dla mnie pięknym świadectwem. Z ludzkiego punktu widzenia nie mają niczego, ale potrafią być niesamowicie wdzięczni za wszystko co otrzymają - i rzeczywiście Panu Bogu za to dziękują. Ja również Stwórcy dziękuję za to, że trafiłam na Miodową.

A.

Zawiązanie partnerstwa w celu budowy programu wychodzenia z bezdomności

W dniu 16 grudnia 2010 roku w Warszawie, doszło do podpisania umowy dotyczącej zawiązania partnerstwa pomiędzy organizacjami:

• Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), Biuro Projektowe w Polsce,
• Fundacja Pomocy Bezrobotnym i Bezdomnym "Domus et Labor".
• Randstad Sp. z o.o.,
• Dom dla Osób Bezdomnych i Najuboższych MONAR-MARKOT
• SATORIS Fundacja Czynnej Filantropii



Zainicjowane przez Fundację Kapucyńską im. bł. Aniceta Koplińskiego oraz Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju Biuro (UNDP) Projektowe w Polsce partnerstwo na rzecz wychodzenia z bezdomności, zmierza do poprawy sytuacji społeczno-bytowej osób bezdomnych z terenu Warszawy i okolic.


Główne obszary działania partnerstwa zostały opracowane w trakcie warsztatów w listopadzie 2010. Na podstawie analizy potrzeb oraz zasobów poszczególnych uczestników spotkań określono także główne obszary działania. Liczymy na rozwój współpracy w ramach tego partnerstwa w nadchodzącym roku.

Szkolenie: pierwsza pomoc dla osób bezdomnych

Osoby bezdomne w okresie zimowym, z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe i słabe zaplecze materialne, są w szczególny sposób narażone na urazy oraz sytuacje zagrażające ich zdrowiu i życiu. Dlatego, aby przeciwdziałać temu zjawisku, Fundacja Kapucyńska wraz z zaproszonymi gośćmi, zdecydowała się zorganizować tak potrzebne szkolenie.


Jego celem było pokazanie uczestnikom, jak zachowywać się w najczęściej występujących w tym środowisku stanach zagrożenia. Szkolenia odbywały się w ciągu trzech dni. Każdego dnia frekwencja dochodziła do 50 osób. Uczestnikami szkolenia byli także członkowie grupy bezdomnych, którzy w lipcu bieżącego roku wyjechali do wsi Wilków, by tam pomagać mieszkańcom w usuwaniu skutków powodzi.


Szkolenie prowadzili wykwalifikowani ratownicy medyczni, na co dzień pracujący w branży medycznej: Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska”  Oddział Radomsko-Lubelski oraz firma Emermed. W celach szkoleniowych wykorzystano m.in. specjalistyczny sprzęt. Każdy uczestnik szkolenia otrzymał mini apteczkę pierwszej pomocy – prezent od sieci aptek Hibiskus.


Osoby bezdomne choć na początku z rezerwą i dość niepewnie, ale później już o wiele śmielej podpytywały o szczególnie  interesujące ich zagadnienia. Mamy nadzieję, że podobne szkolenie uda zrealizować się już za rok. Zainteresowanie uczestników problemem przekroczyło nasze oczekiwania.

m.

Warsztaty Fundacji Kapucyńskiej i UNDP

Miałam przyjemność uczestniczyć w 2-dniowych warsztatach zorganizowanych przez Fundację Kapucyńską i Biuro Projektowe UNDP. Celem warsztatów było wypracowanie strategii współpracy pomiędzy organizacjami zainteresowanymi lokalnym partnerstwem na rzecz powrotu ludzi bezdomnych do społeczeństwa i na rynek pracy. Warsztaty odbyły się w Teatrze Kamienica, który ściśle współpracuje z Fundacją Kapucyńską, użyczając swój spektakl „Ta cisza to ja” na organizowane przez Braci Kapucynów Wieczorki Charytatywne.


Uczestników warsztatów przywitał dyr. Teatru Pan Emilian Kamiński, który w 2010 r. pełnił również funkcję Ambasadora Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Miałam możliwość zapoznać się z działaniami Fundacji, UNDP oraz poznać warszawskie programy realizowane przez organizacje pozarządowe na rzecz ludzi bezdomnych.



Moje pierwsze refleksje wiązały się z uświadomieniem sobie prawdy, że to właśnie trzeci sektor przede wszystkim dąży do rozwiązania i zapobiegania problemom społecznym, nie zamykając się tylko w obrębie niesienia pomocy doraźnej. W wyniku burzy mózgów uczestników warsztatów powstało wiele ciekawych kierunków działania, które mam nadzieje, spójnie połączone pozwolą kompleksowo zaktywizować społecznie i zawodowo osoby bezdomne skupione przy jadłodajni na ul. Miodowej.

Ania N.

Kapucyński Ośrodek Pomocy na Miodowej

Pierwszym głównym celem działalności Fundacji Kapucyńskiej jest zorganizowanie wsparcia budowy Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy na Miodowej, przy klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Warszawie.  Każdy z nas może wesprzeć budowę dowolna sumą.


Ideą Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy jest świadczenie kompleksowej pomocy ludziom bezdomnym i potrzebującym w oparciu o przyjazne środowisko wsparcia, istniejące wokół klasztoru Braci Kapucynów. W ramach przedsięwzięcia powstanie nowa Jadłodajnia dla ubogich i bezdomnych. Zastąpi ona jadłodajnię, która funkcjonuje od 20 lat w XVII wiecznych podziemiach kościoła Braci Mniejszych Kapucynów przy ulicy Miodowej.






• pomoc doraźną:
• wydawanie posiłków, punkt medyczny, punkt wydawania odzieży,
• pomoc socjalną: wsparcie w uzyskaniu ubezpieczenia, zasiłku, lokalu socjalnego,
• pomoc indywidualną: asystowanie osobom bezdomnym w procesie wychodzenia z bezdomności poprzez instytucję wolontariusza – Anioła (projekt „Anioł w Warszawie”),
• pomoc psychoterapeutyczną: warsztaty dla bezdomnych, grupowa terapia małżeństw.

Historia kuchni dla ubogich w klasztorze Kapucynów na Miodowej – w warszawskim klasztorze Kapucynów idea zorganizowanej pomocy ubogim sięga roku 1918. Wtedy to do odzyskanego klasztoru przybył błogosławiony Anicet Kopliński nazywany później „Warszawskim Jałmużnikiem”. Podjął on posługę duszpasterską i służbę najuboższym ludziom stolicy. Codziennie udawał się na kwestę dla swoich ubogich, co dawało mu kontakt z różnymi ludźmi, których zjednywał sobie przez swą prostotę i otwartość. Zebranymi darami wspierał kuchnię dla ubogich prowadzoną przez III Zakon na Annopolu oraz dostarczał na furtę gdzie bracia zajmowali się rozdawaniem darów dla potrzebującej ludności.

Aktualnie Bracia Mniejsi Kapucyni razem z 80 wolontariuszami, każdego dnia w ciągu praktycznie całego roku wydają na ul. Miodowej, w bardzo skromnych i trudnych warunkach ok. 300 posiłków. Wolontariusze to głównie osoby z Towarzystwa Charytatywnego im. Ojca Pio Koło Warszawskie nr 5, związanego z Jadłodajnią od jej początku. Oprócz pomocy żywieniowej, Bracia Kapucyni prowadzą działania zmierzające do wychodzenia osób z bezdomności. Jadłodajnia prowadzona jest w podziemiach klasztoru, gdzie wolontariusze przenoszą zupę z kuchni w 50 litrowych pojemnikach, mając do pokonania strome schody.

Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów przy ul. Kapucyńskiej w części graniczącej z sąsiednimi posesjami posiada jeszcze skrawek ziemi ze starymi zabudowaniami, na którym możliwe jest wybudowanie Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy.


Podjęte zostały odpowiednie kroki, aby zrealizować przedsięwzięcie:
• Fundacja Kapucyńska wraz z UNDP (Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, Biuro Projektowe w Polsce) powołała partnerstwo na rzecz wychodzenia z bezdomności.
• Przeprowadzone zostały wstępne rozmowy z odpowiednimi urzędami miasta stołecznego Warszawy w tym ze Stołecznym Konserwatorem Zabytków, w których uzyskano poparcie inicjatywy.
• Rozpoczęta została marketingowa kampania społeczna mająca za zadanie zwrócenie uwagi na problem bezdomności i ubóstwa a w rezultacie zebranie potrzebnych funduszy na budowę.
• Do inicjatywy przyłączają się różne środowiska – przykładem mogą być znani polscy aktorzy jak Radosław Pazura, Fundator Fundacji kapucyńskiej, czy Emilian Kamiński założyciel Teatru Kamienica, w którym odbywają się cykliczne Wieczory Charytatywne.
• Aktywnie ideę budowy Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy na Miodowej wspierają dziennikarze z wielu stacji TV, radiowych oraz pism i magazynów zarówno Katolickich jak i świeckich.
• Ideę wsparli również architekci – wykonano potrzebną wstępną dokumentację:


Założenia programowo – przestrzenne: zaplanowana inwestycja ma służyć prowadzonej przez zakon działalności dobroczynnej. Założono powstanie kuchni dla wydawania 300 posiłków dziennie wraz zapleczem i magazynami do gromadzenia żywności, jadłodajni na 50 miejsc dla spożywania posiłków, zaplecza socjalnego i psychoterapeutycznego.








Koncepcja architektoniczno-funkcjonalna: projektowana zabudowa ukształtowana tak, aby dziedzińcowi nadać formę prostokąta. Budynek w części przykryty dachami o spadku takim jak w obiektach istniejących. Wejście główne dla korzystających z Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy od strony ul. Kapucyńskiej – Al. Solidarności wejściem na załamaniu muru (od strony podwórka Min. Zdrowia i Hipoteki). Dostawa towarów i odbiór odpadków z dziedzińca. Wejście dla personelu, do części gospodarczej oraz zakrystii również od strony dziedzińca.






Ze względu na przeznaczenie projektowana zabudowa stanowi zespół wielofunkcyjny. Podpiwniczenie przeznaczone na część magazynową Jadłodajni z chłodniami, magazynem opakowań, pomieszczeniem technicznym. Projektowane piwnice połączone z podpiwniczeniem istniejącej zabudowy. Przygotowalnia owoców i warzyw w piwnicy połączona z kuchnią na parterze i magazynkiem odpadów dwoma windami towarowymi. Towary i produkty dostarczane dźwigiem towarowo-osobowym z poziomu parteru z pomieszczenia przed magazynu. Kuchnia z ciągami technologicznymi przygotowania potraw i kuchnią gorącą. Dostawa produktów z magazynu podręcznego oraz windą z przygotowalni w piwnicy.






Gotowe produkty do spożycia wydawane z wydawalni połączonej szafą przelotową ze zmywalnią. Magazyn odpadków dostępny z węzła zbierającego wszystkie odpadki poprodukcyjne i zmywalni i posiadający bezpośrednie wyjście na zewnątrz. W poziomie parteru pomieszczenie socjalne dla wolontariuszy zatrudnionych w kuchni z szatnią i zapleczem sanitarnym. Na piętrze biuro, gabinet lekarski z ambulatorium, gabinet psychologa i salka terapeutyczna.

Aby zrealizować projekt budowy Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy na Miodowej należy zebrać około 4 milionów złotych. Suma ta pozwoli w ciągu następnych dwóch lat wybudować budynek i wstępnie go wyposażyć, zarówno część kuchenno-jadalną jak i socjalno-terapeutyczną.

Osoby zainteresowane wsparciem finansowym projektu budowy Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy na Miodowej prosimy o dokonanie wpłaty na nasze konto:

Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego ul. Kapucyńska 4, 00-245 Warszawa Citibank Handlowy nr konta: 96103000190109853000306564
Tytułem: Budowa Ośrodka Pomocy
Przy przelewach międzynarodowych przed numerem konta należy dopisać kod SWIFT: CITIPLPX oraz IBAN: PL 96103000190109853000306564

Koordynatorem projektu jest Anna Niepiekło, w razie jakichkolwiek pytań, propozycji wsparcia i współpracy prosimy o kontakt pod nr telefonu: 504 635 330 lub e-mail: a.niepieklo@fundacja-kapucynska.org

bł. Anicet Kopliński

Albert Antoni Koplin urodził się 30 lipca 1875 roku, w Debrznie (dawniej Frydland) na Pomorzu Zachodnim.  Był drugim dzieckiem w zgermanizowanej, mazurskiej rodzinie Koplinów. Jego ojciec Lorenz był Niemcem o polskich korzeniach, a matka o imieniu Berta była z pochodzenia Niemką.  Jako nastolatek poważnie zachorował i lekarze byli bezsilni w starciu z jego chorobą. Młody Koplin złożył ślubowanie, że jeżeli wyzdrowieje to wstąpi do zakonu.


Tak też postąpił i mając 18 lat przekroczył próg klasztoru w miejscowości Sigolsheim w Alzacji. W dniu obłóczyn wybrał imię Anicet. Sakrament kapłaństwa otrzymał 15 sierpnia 1900, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.


Okazał się znakomitym kaznodzieją i homiletą (zajmował się wygłaszaniem kazań i interpretacją tekstów biblijnych). Znajomość spraw polskich spowodowała oddelegowanie go do pracy z polskimi emigrantami, którzy przyjeżdżali do Nadrenii i Westfalii w celach zarobkowych. W tym czasie miał też okazję lepiej poznać kulturę swoich nowych podopiecznych.
Od 1916 roku o. Anicet został kapelanem polskich więźniów i jeńców wojennych. W 1918 roku przybył do Polski, gdzie jak wspominał: „ciągnęła go jakaś siła”. W kapucyńskim klasztorze w Warszawie miał uczyć się języka polskiego. W latach 30 otrzymał polskie obywatelstwo i jednocześnie spolszczył nazwisko na Kopliński. Tutaj też spędził na posłudze kolejne lata swojego życia.


Był charyzmatycznym i bardzo gorliwym spowiednikiem. Spowiadał nie tylko świeckich, ale także kapłanów i dostojników kościelnych. Przy konfesjonale wszystkich wierzących traktował jednakowo. Ponoć Kardynałowi Kakowskiemu w ramach pokuty, nakazał dostarczenie wózka z węglem dla ubogich. Do jego konfesjonału przychodził m.in. Achille Ratti – przyszły papież Pius XI.


Często zagubionych dusz poszukiwał także na ulicach Warszawy, wkraczając w świat marginesu społecznego. Nie pozostawiłby żadnego warszawskiego biedaka bez wsparcia materialnego, czy tez pojednania z Bogiem. Jednocześnie opisywany jest jako kapucyn, który ze szczególnym namaszczeniem celebrował Eucharystię, podczas Przeobrażenia jakby zapominając o otaczającym go świecie. Jednak duża część jego posługi odbywała się jakby w obrzeżach wspólnoty monastycznej. Był jałmużnikiem działającym poza klasztorną furtą.



Ponad 20 lat swojego życia spędził w Warszawie. Nazywany był św. Franciszkiem z Warszawy. Pracował przede wszystkim z ubogimi, bezrobotnymi, bezdomnymi, których odnajdywał na marginesie społecznym tego miasta. Pomagał im w nauce i znalezieniu pracy. W swojej posłudze ofiarował im swoje myśli, uczucia, siły oraz umiejętności.

Dla nich także kwestował, a potrafił zmotywować do wsparcia najbogatszych mieszkańców Warszawy. W długie kieszenie swojego habitu, zbierał także żywność dla potrzebujących. Często zdarzało się, że wraz z zebraną jałmużną, doznawał wiele przykrości i upokorzeń, które znosił z prostotą i wewnętrzną determinacją do pomocy bliźniemu.

 
Zapracował tym sobie na miano ojca ubogich. Potrafił oddać nawet swoje buty. Zbierał co dawali – byleby dawali.


o. Anicet Kopliński pozostawił po sobie nie tylko historyczną już postać  warszawskiego jałmużnika, ale również wiele tekstów pisanych. Były to szkice na kościelne tematy, wierszowane teksty, artykuły publicystyczne i noty dotyczące ówczesnych spraw z życia kościelnego, zakonnego i stołecznego.




W 1941 roku, w nocy z 26 na 27 czerwca o. Anicet został aresztowany przez gestapo wraz z innymi 22 zakonnikami. Nie ratował się pochodzeniem niemieckim. Aresztowani zostali przewiezieni na Pawiak, a w dniu 3 września trafili do transportu więźniów do hitlerowskiego obozu zagłady KL Auschwitz.


Fot. archiwum o. kapucynów: Pięciu z zamordowanych przez hitlerowców kapucynów znalazło się wśród 108 błogosławionych przez Papieża Jana Pawła II w 1999 roku: ks. Henryk Krzysztofik, br. Symoforian Ducki, ks. Anicent Kopliński, ks. Florian Stępniak oraz br. Fidelis Chojnacki.


Najstarszym z nich był właśnie o. Anicet Kopliński – liczył sobie wtedy 66 lat. W obozie został mu przypisany numer 20376 oraz oznaczenie literą „P”, czyli Polen. Z racji wieku, hitlerowcy określili go jako „nieproduktywnego” i jednocześnie wyznaczyli mu niepisany wyrok śmierci. Został on umieszczony w  19 bloku, gdzie wymyślona przez hitlerowców codzienna „gimnastyka” oraz zastrzyki z fenolu przyśpieszały zgon i tylko w tym bloku przyczyniały się do śmierci około stu osób dziennie. Swe cierpienia chciał zawsze wtopić w modlitwę i w naśladowanie Mistrza z Nazaretu. Często mówił do współbraci więźniów: "Musimy do końca wypić ten kielich goryczy". O. Anicet Kopliński według zapisów księgi kostnicy, zmarł 16 października 1941 roku - w 48 roku powołania kapłańskiego. Prawdopodobnie nastąpiło to na skutek wyniszczenia organizmu lub też zejścia gwałtownego np. na skutek pobicia lub też zagazowania w komorze.


Obraz beatyfikacyjny 108 męczenników


Podczas pielgrzymki do Polski, w czerwcu 1999 roku, Ojciec Święty Jan Paweł II, w gronie 108 męczenników, wyniósł do chwały ołtarzy Sługę Bożego o. Aniceta Koplińskiego. 

Dniem jego pamięci jest 16 października.





Na podstawie:
W.J. Wysocki, „Bł.O. Anicet Kopliński, Męczennicy 1939-1945” , Zeszyt 78.
G. Bartoszewski, Na krzyżu z Chrystusem. Pięciu Kapucynów męczenników z Oświęcimia i Dachau, Warszawa – Rzym 1993.

Zapraszamy do spotkania z ludźmi z kolejki na Miodowej

Przejeżdżając około południa autobusem miejskim ul. Miodową w Warszawie, czy przechodząc chodnikiem w okolicach kościoła braci kapucynów mogłeś napotkać dość liczną grupę osób. Spotkać ich tam można właściwie w ciągu całego roku. Z daleka wyróżniająca się grupa ludzi, zaniedbanych z poniszczonymi twarzami, z bagażem osobistego dobytku. To bezdomni i ubodzy Warszawy, którzy stoją w kolejce po zupę.


Dzień w dzień, przed godziną 12.00 zbierają się, aby wejść do podziemi kapucyńskiego kościoła i tam spożyć przygotowany dla nich posiłek. Dla przechodniów jest to dziwna kolejka na Miodowej. Dla bezdomnych jest to Jadłodajnia na Miodowej. Dla niektórych jest to kolejka ludzi, którym nie chce się pracować; dla innych jest to kolejka nieudaczników życiowych. Jeszcze inni powiedzą, że jest to tylko wspieranie elementu „z pod ciemnej gwiazdy”, a dla nas jest to kolejka na spotkanie z człowiekiem. Kolejka, która może stać się początkiem zmiany swojego życia, kolejka prowadząca do odkrywania dobra w swoim sercu, kolejka po miłość podana w talerzu gorącej zupy, kolejka do spotkania człowieka z człowiekiem – bezdomnego z mieszkańcem.

Zapraszamy każdego do spotkania się ludźmi z kolejki na Miodowej, zapraszamy Cię do poznawania bezdomnej Warszawy. Możesz z nami być na tym blogu poświęconym ludziom z kolejki na Miodowej w Warszawie.

Brat Piotr Wardawy

niedziela, 30 stycznia 2011

Przecieram je z kurzu i czynię widocznymi dla ich właścicieli

Moje spotkanie z osobami bezdomnymi jest za każdym razem inne, ale zawsze piękne, bo gdy jestem z nimi otwiera się moje serce a odpada płaszcz ochronny, którym na co dzień bronię się przed złem tego świata. Ludzie bezdomni pomimo skorupy lęków są bardzo wrażliwi na okazywane im dobro.


Czasami na zbudowanie relacji potrzeba jednego spojrzenia, a czasami 10 rozmów. Jednak prędzej czy później, lody topnieją i rodzi się szczere oddanie oraz zaufanie. Czwartkowe spotkania są dla mnie możliwością poznania bogactw, które bezdomni noszą w sercach. Jest to wyzwanie, bo niejednokrotnie odkrywając ich skarby, przecieram je z kurzu i czynię widocznymi dla samych właścicieli.


Uważam, że dobro rodzi dobro i każdy mój gest oraz słowo może pomóc bezdomnemu pokochać siebie samego, takim jakim jest, w całym jego ubóstwie i pięknie duszy. Wszyscy przecież jesteśmy dziećmi tego samego Boga, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. To my, dzielimy ludzi na biednych i bogatych, mądrych i głupich, ładnych i brzydkich. A przecież nie takimi chce nas widzieć Bóg.



Czwartkowe spotkania pozwalają mi wyjść poza fałszywy obraz człowieka. Jeśli w Twoim życiu zależy Ci na poznaniu prawdy i znalezieniu Boga w drugim człowieku zapraszam Cię serdecznie na nasze spotkania z bezdomnymi.

Ania

Tak wyglądały w tym roku zaduszki bezdomnych w Jadłodajni na Miodowej

Zaduszki z bezdomnymi, o bezdomnych, dla bezdomnych. Jakże cudownie było patrzeć na bezdomnych recytujących wiersze. Oni, którzy na co dzień są omijani dużym łukiem, którzy widzą w oczach innych ludzi pogardę, litość… Teraz stoją na scenie, są w centrum uwagi i błyszczą pokazując prawdę o swoim człowieczeństwie.


Siła wspólnoty ujawnia się niebywale podczas takich wydarzeń. Poczucie jedności przedziera się przez dźwięki gitary, słowa ludzkich historii i buduje cegła po cegle most miłości łączący serca zgromadzonych. Nie ma tu miejsca na podziały, każdy z nas jest świadkiem Bożej obecności, w obliczu której jesteśmy tacy sami, ważna jest tylko radość i wdzięczność, że RAZEM możemy BYĆ. Boże dziękuję Ci za świadomość, że sama mogę tak niewiele, to życie z Tobą i drugim człowiekiem nadaje sens mojemu istnieniu i działaniu.

A.N