środa, 25 stycznia 2012

Koncert kolęd Jana Budziaszka

W imieniu Towarzystwa Charytatywnego im. Ojca PIO serdecznie zapraszam  na koncert kolęd w wykonaniu Jana Budziaszka (perkusista Zespołu SKALDOWIE)  oraz chóru Vox Familiae pt. "Moje  Betlejem".

Koncert odbędzie się w Kościele przy ul, Miodowej 30 stycznia 2012 (poniedziałek) o godz. 19.00.

Wstęp wolny.

Uprzejmie prosimy przekazać zaproszenie wszystkim znajomym, których również serdecznie zapraszamy.

   

Życzymy miłych wrażeń!

piątek, 20 stycznia 2012

Przybywa bezdomnych… kinomanów

Ku naszej uciesze, środowe „Spotkania z kulturą” cieszą się coraz większą popularnością wśród bezdomnych. – Ten pomysł jest strzałem w dziesiątkę. Mamy okazję, aby miło i przyjemnie spędzić wolny czas, szczególnie teraz, kiedy przyszła zimna – przyznają zgodnie bezdomni.

W minioną środę, w Jadłodajni odbyła się kolejna projekcja filmu, a frekwencja zaskoczyła nas samych. Dość powiedzieć, że na widowni ciężko było znaleźć wolne miejsce, to na brak pracy nie mogli narzekać wolontariusze, którzy przygotowywany poczęstunek musieli podzielić na dwie części. – Dla mnie ważniejszy jest jednak „głód” oglądania ciekawych filmów – uważa Mirosław, który na projekcjach pojawia się regularnie. – Trzeba podkreślić, że wielu z nas nie ma możliwości oglądania telewizji codziennie. Mało tego, wielu nie pamięta nawet, kiedy ostatnio widziało jakikolwiek filmy – dodaje.

Trzeba przyznać, że podopieczni Fundacji Kapucyńskiej nie są wybredni, co do tematyki emitowanych filmów. – Wiadomo, że ciekawe byłyby komedie. Myślę jednak, że wachlarz filmów powinien być szeroki. Nie wszyscy przecież lubią jeden gatunek – podkreśla Paweł, który na Miodowej zaczął pojawiać się od niedawna. – Zaczęło się od zupy. Później przyszedłem na czwartkowe spotkanie grupy samopomocowej. Tam usłyszałem, że można przyłączyć się do robienia różańców. Postanowiłem więc się zaangażować, tym bardziej, że mam sporo wolnego czasu. Co jak pojawi się pomysł innych spotkań dla bezdomnych? Oczywiście, że będę przychodził – dodaje Paweł.

Nasi podopieczni już są ciekawi kolejnego środowego „Spotkania z kulturą”.
(map)
   

Wśród bezdomnych czuje się swobodnie

Rozmowa z Norą Reschke, fotografem, autorką wystaw o ludziach bezdomnych w Niemczech, obecnie współpracującą z Fundacją Kapucyńską.

Na co dzień studiuje na Akademii Artystycznej w Schwerte. Współpracuje z firmą Peek&Cloppenburg, dla której robi zdjęcia. I to właśnie fotografia jest jej największą pasją. W ostatnim czasie miała dwie wystawy swoich prac: w Essen i Berlinie. Szczególnie ta druga odbiła się nie małym echem, a jej recenzje można było przeczytać w Berliner Tages Spiegel. – Zupełnie mnie to zaskoczyło. Moje zdjęcia oceniono jako najbardziej dobitne, efektowne i robiące wrażenie – przyznaje Nora Reschke.

- Tytuł wystawy „Kanast du es sehen 20/20” znaczy…
W polskim tłumaczeniu oznacza „Czy ty to widzisz?”. Wystawa była jednym wielkim projektem, polegający na wymianie grupy studentów pomiędzy dwoma uczelniami. Każdy z uczestników miał sfotografować przyszłość. A dokładniej mówiąc, to co nas czeka za 10 lat.

- Ty zdecydowałaś się na dość kontrowersyjny temat, mianowicie bezdomność.
Bo wydaje mi się, że już w niedługim czasie dojdzie do jeszcze większej przepaści, pomiędzy ludźmi bogatymi a ubogimi. Liczba ludzi bezdomnych się zwiększy. Tymi fotografiami chciałam na to zwrócić uwagę opinii.

- Charakterystyczne w Twoich zdjęciach jest to, że robisz wyłącznie portrety.       
Bo wymaga to zdecydowanie większego poświęcenia i zaangażowania. Aby zdobyć zdjęcie, muszę najpierw nawiązać kontakt z daną osobą. Podejść, porozmawiać, poznać ją bardziej. Zarówno ja, jak i bezdomny musimy być otwarci.

- W takim razie, jak było z tą otwartością wśród bezdomnych?
Przyznam, że byłam pozytywnie zdziwiona. Bez większych problemów udawało mi się nawiązać z nimi kontakt. Chętnie opowiadali o sobie, o swoim życiu. Wydaje mi się, że w pewnym sensie cieszyli się, że komuś mogli się wygadać. Że ktoś się nimi zainteresował, wysłuchał. Co ciekawe, wielu bezdomnych w Berlinie jest spoza… stolicy. 

- A gdybyśmy teraz położyli obok siebie fotografie bezdomnego w Niemczech i bezdomnego w Polsce, jest jakaś różnica pomiędzy nimi?

W Polsce ludzie są bardziej „zmęczeni”. Szczególnie widać to po oczach. Występuje w nich smutek, żal, tęsknota.

- Czy w takim razie oznacza to, że łatwiej być bezdomnym nad Renem?
Nie określiłabym tego mianem łatwiej. Oba kraje to dwa różne światy, również na ulicy. Niemniej wachlarz usług socjalnych w Niemczach jest bardziej atrakcyjny. Chociażby zasiłki, czy zapomogi nie dość że są wyższe, to wypłacane mogą być przez wiele lat. Pod warunkiem, że dana osoba wykazuje jakąś aktywność w poszukiwaniu pracy. Co ciekawe olbrzymią grupę bezdomnych stanowią narkomanii, a nie jak w Polsce alkoholicy.

- Jak do tematu bezdomności podchodzi niemieckie społeczeństwo. Czy bezdomność jest w ogóle problemem?

Zdecydowanie większym utrapieniem są bezrobotni. Bezdomni natomiast stanowią problem, jednak nie poświęca im się wiele uwagi. Sporo Niemców wychodzi z założenia, że jeśli ten temat ich nie dotyczy bezpośrednio, to nie ma co sobie nim zawracać głowy. Istnieją natomiast instytucje, które w podstawowym zakresie starają się pomagać ludziom żyjącym na ulicy. W przeciwieństwie do Polski, gdzie bardzo w pomoc zaangażowane jest środowisko kościelne, na Zachodzie znaczną częścią pomocy obarczone jest państwo.

- Od kilku dni poznajesz problem bezdomności w Warszawie. Jakie są Twoje wrażenia, spostrzeżenia…

Mimo wielu utrapień i trosk, bezdomni są sympatyczni. Między nimi czuje się swobodnie. To stwarza mi ogromny komfort nie tylko pracy, ale również głębszego poznania tego środowiska.

- Dlaczego akurat zdecydowałaś się na współpracę z Fundacją Kapucyńską?

Zadecydował o tym przypadek. Zanim przyjechałam do Warszawy, wysłałam zapytania do trzech wybranych instytucji. Jako pierwsza odpowiedziała Fundacja, tak więc tu zostałam.

- Kiedy w takim razie poznamy efekty Twojej pracy?

Jak wszystko dobrze pójdzie, to w czerwcu powinno być już wszystko gotowe. Spróbuję całość pracy przedstawić na wystawie w Warszawie.

Rozmawiał: Marcin Prażmowski

wtorek, 10 stycznia 2012

Akcja termos w mediach




O cuda, cuda niepojęte!!!


Jako że jestem dziewczyna wychowaną w prostocie, zawsze większe wrażenie robią na mnie szczere i od serca słowa i gesty aniżeli schematyczne, przesłodzone teksty. Im prostsze, tym cenniejsze. I choć podczas anielskich spotkań próbujemy rozgryzać niekiedy mocno pokomplikowane, pozapętlane linie życia (chciałoby się, żeby wszelkie problemy sprowadzały się tylko do zaplątanych światełek choinkowych), mam ogromną słabość do tych rozmów – budowanych krótko, bez owijania, kręcenia, wymijania się od odpowiedzi, uczciwie i "od siebie". To porusza najbardziej. Prawda.

Na ostatnim spotkaniu otrzymałam od Kuby cudowny podarek. Tak, jak prosił przyniosłam Pismo Święte, położyłam na stole i zaczęłam mówić. Przerwał mi (to akurat nie nowość, zagadałby człowieka ;)) Zaczął coś mówić. Potem wziął do ręki Pismo i przeczytał:

Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomości, w niewierze. A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie. Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego. A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu cześć i chwała na wieki wieków. Amen. (1 Tm 1,12-17)

Najpierw się uśmiechnęłam, a potem wzruszyłam. Tak mam do teraz, kiedy o tym piszę. Wierzę, że to było szczere, uczciwe, z potrzeby serca. I dlatego najcenniejsze.

Niech to Boże Narodzenie trwa jak najdłużej. Obyśmy nie zapomnieli, że pierwszą postawą jest postawa wdzięczności (1 Tes 5, 18).


Ciąg dalszy spotkania wyglądał już raczej tradycyjnie, a że sporo dobrego działo się przed świętami i Kuba rozpoczął realizację wszystkich celów, wszystko wskazuje na to, że podpiszemy aneks do umowy i gdy tylko sytuacja trochę się ustabilizuje spróbujemy zrobić kolejny krok :) Nowy rok, nowe wyzwania?

sobota, 7 stycznia 2012

Bezdomna Wigilia

Dla większości Polaków Boże Narodzenie to święta rodzinne. Wokół rodzinności budowany jest reklamowy przekaz i zamerykanizowana magia świąt. Świątecznymi życzeniami wymieniamy się przy okazji zakupowych szaleństw już od tygodnia. Atmosfera na ulicach serdecznieje pod urokiem rozświetlonych choinek i sklepowych wystaw. Są jednak wśród nas tacy, których rodzinność tego czasu boli znacznie bardziej niż zwykle. Kryjąc w swych bezdomnych pancerzach tęsknotę za domem, próbują przetrwać ten wyjątkowo samotny czas.

- Święta Bożego Narodzenia to najtrudniejsze święta dla bezdomnych. Im więcej świateł na ulicach, im lepiej zaopatrzone sklepy, tym trudniej się im przeżywa te święta – mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, od lat pracujący z bezdomnymi.

Klasztor Braci Kapucynów przy ul. Miodowej w Warszawie to przystań, do której bezdomni przybywają nie tylko na codzienny talerz ciepłej zupy. Otrzymują tam przede wszystkim braterskie wsparcie i pociechę w samotnej codzienności. Uroczysta wigilia, przygotowana przez wolontariuszy Fundacji Kapucyńskiej, mimo że rozpoczyna się na kilka godzin przed rozbłyśnięciem pierwszej gwiazdy, niezwykle ich cieszy.

- Najtrudniej jest przeżyć wigilię, gdy nie ma się nikogo obok – mówi p. Halina, od ponad 10 lat tułająca się po pustostanach. Po śmierci męża straciła mieszkanie. Ich dziecko zmarło w pierwszych latach życia, kontakt z rodziną urwał się tuż po ślubie, więc została zupełnie sama ze swoją trudną do zniesienia niedolą.

Dla Janusza to pierwsza wigilia na ulicy, choć już druga poza domem. Jeszcze niedawno był cenionym nauczycielem. Trenował młodą kadrę, angażował się społecznie. Inwestycje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a nagła choroba pozbawiła go pracy. Zabrakło pieniędzy na spłatę kredytów, wierzyciele domagali się zwrotu długów, a żona zażądała rozstania do czasu uregulowania spraw. Zatrudnił się w ochronie, nocuje gdzie się da, żeby nie wydawać pieniędzy na wynajem i móc jak najszybciej spłacić długi.

- Ubiegłą wigilię spędzałem samotnie. Postawiłem na stole talerze jako namiastkę mojej rodziny – wspomina czasy, gdy jeszcze przez moment miał dach nad głową. Od kilku miesięcy przychodzi do Kapucynów na Miodową, starając się w swojej biedzie pomagać innym bezdomnym. - Gdyby nie było mnie tutaj, nie wiem gdzie bym się podział. Zagubiłbym się w tym tłumie – wyznaje. - Cieszę się, że są bracia, wolontariusze, moi przyjaciele bezdomni, ale jednak gdzieś w sercu jest pragnienie powrotu do rodziny, pragnienie domu. Czuję tutaj atmosferę domu, ale to nie jest to… Może wigilia będzie w sercu? – mówi ze łzami w oczach, nie tracąc nadziei, że kiedyś jednak wróci...

- Bezdomni w święta są bardzo samotni. Wszystkie instytucje i ośrodki, organizujące dla nich wigilie, robią to w południe. Wieczorem, w ten najtrudniejszy czas, bezdomny zostaje sam. To są święta rodzinne, podczas których w sposób szczególny odczuwa się brak rodziny – mówi brat Piotr.

Mirek jest bezdomnym od kilku lat. Mówi, że spędził już święta w każdy możliwy sposób. Na tegoroczne nie czekał, wiedział, że nie będzie miał ich z kim spędzić - Najważniejsza jest dla mnie obecność wśród ludzi, dlatego tu jestem. Cieszę się, że mogę spotkać tutaj tych, którzy okazują mi bliskość i życzliwość. Pogubiłem w życiu ludzi. Brak rodziny odczuwalny będzie zawsze. Nic jej nie zastąpi – mówi w zadumie.

Bezdomność nie odebrała im serc. Wciąż biją z taką samą tęsknotą, przykryte grubą warstwą, czasem długo niezmienianych ubrań. Bywa, że ich widok nas razi, często unikamy ich spojrzeń, nie wiedząc jak się zachować. Z niesmakiem patrzymy na ich wypchane torby, w których muszą zmieścić cały swój codzienny świat. Resztę upychają w niewidzialnych walizkach wspomnień. Kochają i pragną tak samo jak my, choć zdarza się, że ból tęsknoty znieczulają nieszlachetnym alkoholem kupionym za wyżebrane pieniądze.

Wielu bezdomnych wstaje z poranionych na ulicy kolan dzięki życzliwości ludzi, którym żyje się lepiej. Nie chodzi wcale o bezpośrednie, materialne wsparcie. Do tego służą instytucje, wyposażone w narzędzia skutecznej pomocy, które dobrze wiedzą jak rozsądnie spożytkować przekazane im datki. Ważniejsza jest dla bezdomnych zwykła, ludzka życzliwość, proste gesty wsparcia, szczery uśmiech, czy krótka rozmowa.

Bezdomni to często ludzie o wielkiej wrażliwości. Nie bez przyczyny przecież znaleźli się na ulicy, przeciążeni ogromem spraw, których nie mieli siły unieść. Mirek pisze wiersze. Mówi, że bezdomność staje się wtedy znośniejsza. Do piosenki „Nadzieja” Jana Pietrzaka dopisał własną zwrotkę. Trudno o lepsze życzenia świąteczne dla bezdomnych. Może dzięki tym kilku strofom, spojrzymy na nich w te Święta nieco inaczej?


Przeprowadź nas, Nadziejo przez mroczny czas
Bezdomnej ćmie ofiaruj iskrę wiary
Z niej jest żar, ciepły wiatr
Niżej bruku spaść nie mogę
Niżej zagubionych czarny targ...
Jeszcze zobaczycie, jeszcze wypłynę gondolą na świat
Dzisiaj proszę, zapal we mnie małą iskrę, Panie…


Bądź nam matką, która dba o swoje dzieci,
Której uśmiech świtem miastu świeci, Nadziejo…

Marzena Nykiel

Źródło: www.stefczyk.info/publicystyka

piątek, 6 stycznia 2012

2011

Dobrze czasem powspominać dobre lata. Zakładam więc na blogu kącik z filmami, które tworzą osoby związane z Jadłodajnią na Miodowej i Fundacją Kapucyńską. Poniżej nasze filmy z 2011 roku. Będziemy tu dodawać kolejne, jak tylko się pojawią. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie łatwiej zobaczyć na własne oczęta, czym my się tu właściwie zajmujemy :-)














czwartek, 5 stycznia 2012

PODARUJ TERMOS UBOGIEMU

Średnia temperatura powietrza w Polsce w styczniu to ok. minus 3,3°C, a w lutym – minus 2,1°C. Dla narciarzy i amatorów sportów zimowych to istny raj. Dla ludzi bezdomnych i żyjących w bardzo ciężkich warunkach – bez ogrzewania, to najtrudniejszy okres w roku. W nocy bowiem temperatura często spada aż do 10 stopni poniżej zera.



Osoby bezdomne i będące w trudnej sytuacji materialnej przychodzą do prowadzonych przez kapucynów punktów pomocy, by ogrzać się ciepłą herbatą i zupą. Wiele z nich bierze gorący napój na wynos. Z reguły nalewają go do zwykłych plastikowych butelek po wodzie mineralnej. Na skutek wysokiej temperatury taka butelka często po jednorazowym użyciu jest do wyrzucenia. Również nie utrzymuje ona długo temperatury herbaty i po paru godzinach bezdomny nie może się nią rozgrzać. Termos jest dla bezdomnych wspaniałym rozwiązaniem na zimne noce.


Biuro Prasowe Kapucynów we współpracy z Fundacją Kapucyńską oraz Dziełem Pomocy św. Ojca Pio zorganizowało akcję „Podaruj termos ubogiemu”. Potrzebujemy zebrać przynajmniej 200 termosów. 

Możesz przyłączyć się do akcji na dwa sposoby:

1. Jeśli masz w domu metalowy termos, którego nie używasz, możesz wysłać go do nas, a my przekażemy go ubogiemu, aby służył mu wsparciem w zimnych miesiącach. 

Przesyłki prosimy adresować na: Fundacja Kapucyńska, ul. Kapucyńska 4, 00-245 Warszawa lub Biuro Prasowe Kapucynów, ul. Korzeniaka 16, 30-298 Kraków.

2. Możesz również przesłać do nas kwotę pieniężną na zakup termosu:
· pojemność 0,75 l – koszt 25 zł,
· pojemność 1 l – koszt 28 zł.

Jeśli chcesz wpłacić pieniądze na zakup nowego termosu, to prosimy o wpłatę na konto:

ul. Kapucyńska 4, 00-245 Warszawa
Citibank Handlowy nr konta: 96 1030 0019 0109 8530 0030 6564
Tytuł przelewu: Akcja termos

Poleć tę akcję znajomym! Zechciej i Ty podarować biednemu termos na zimę.

Akcja trwa do 31 stycznia 2012 roku. Na początku lutego chcemy wręczyć termosy bezdomnym i ubogim w dwóch punktach pomocy:
· w Warszawie przy ulicy Miodowej 13
·  w Krakowie przy ulicy Reformackiej 3

Patronat medialny:
· Głos Ojca Pio – www.glosojcapio.pl
· Wydawnictwo Serafin – www.e-serafin.pl

Zimowa Eskapada 2012

Jeśli nie zapadasz w sen zimowy, to zapraszamy Cię na kilkudniową wyprawę w góry. Podejmij wyzwanie wspólnej eskapady, skorzystaj z okazji, aby przeżyć niezapomniane chwile w gronie ciekawych ludzi, przy tym nie zrywając kontaktu z Panem Bogiem.



Ludzie: naprawdę z całej Polski (niech nie ogranicza Cię „myśl”, że nikogo nie znasz   ponieważ szybko poczujesz się wśród swoich).


Zakwaterowanie: Szczyrk koło Żywca

Czas: 10-13 lutego 2012 r.

Minimum wiekowe: 19 l.
Maximum wiekowe: 30 l.

Wyjazd (Busem) w góry: 10 luty g. 15.00 z parafii Matki Bożej Fatimskiej w Ciechanowie
Wyjazd (Busem) z gór: 13 luty g. 18.00


Koszt: 300zł (całodzienne wyżywienie, nocleg, transport w obie strony) Celowo nie wliczaliśmy w cenę eskapady opłat za  wypożyczenie sprzętu sportowego (nart, czy snowboardu ) oraz pracy instruktora. Grupę stanowić będą osoby z różnym stopniem zaawansowania technik jazdy, preferencjami i oczekiwaniami.  

Uwaga: nie wymagamy umiejętności narciarskich, nie musisz umieć jezdzić na nartach.

Zgłoszenia: już można się zapisywać ; termin: do wyczerpania miejsc (w związku z limitem, decyduje kolejność zgłoszeń)

Transport: Planowany jest wyjazd grupowy, bus z Ciechanowa (przejeżdżamy przez Warszawę- więc można się dosiąść w Wa-wie na ulicy Bitwy Warszawskiej 1920- przystanek Rondo Zesłańców Syberyjskich). Koszt w obie strony wliczony w cenę. Zgłoszenia na busa do 30 stycznia. Opcjonalnie transport własny.

Sprzęt sportowy: (istnieje możliwość wypożyczenia na miejscu wszystkich elementów ekwipunku / koszt to około 200zł licząc z karnetem; ewentualnie: korzystanie z własnego wyposażenia).

Wpisanie na listę następuje po wpłaceniu zaliczki w wysokości 100 zł. Adres: Krzysztof Ruciński, ul. Maksymiliana Kolbe 39, 06-400 Ciechanów. Numer konta: PKO BP 41102015920000280200942755 / W tytule proszę zamieścić dane: imię, nazwisko, adres oraz dopisek: Zimowa eskapada 2012.

Kontakt: ks. Krzysztof Ruciński tel. 501 648 484, e-mail: chadashim@gmail.com, ks.krzysztof.rucinski@gmail.com