środa, 24 października 2012

„Honigstrasse”, czyli portrety bezdomnych


„To tylko dzięki Waszej pomocy, udało się zdać dyplom z tak dobrym wynikiem. Dziękuje wszystkim bezdomnym za zaufanie…” To jedynie część podziękowań, jakie otrzymaliśmy od Nory Reschke, byłej naszej wolontariuszki, która na stałe przebywa w Niemczech.

Nora wiosną gościła na Miodowej, gdzie oprócz wspierania działalności Fundacji, zbierała również materiały do swojej pracy dyplomowej. Jak się domyślacie – obronionej pomyślnie! Owocem jej pobytu i działalności, jest album, który otrzymaliśmy. „Honigstrasse”, to w głównej mierze zbiór zdjęć portretowych osób bezdomnych, skupionych przede wszystkim przy Jadłodajni na Miodowej. – Do tej pory znałam bezdomnych tylko z przelotnych spotkań na ulicy. Dzięki wolontariatowi udało mi się nawiązać kontakt z tymi ludźmi. Bezdomność nie jest głównie problemem ulicy – przyznaje we wstępie do albumu Nora Reschke.

W Galerii prezentujemy jedynie wybrane zdjęcia naszych podopiecznych. Całość albumu, zawierająca także krótkie historie życia bohaterów fotografii, jak również zdjęcia klasztoru Braci Kapucynów „od kuchni”, zobaczyć można w siedzibie Fundacji.

(map) 





Wolność krokami się mierzy czyli „12 Kroków wg Felka alkoholika poznaje Rafał hazardzista”.

Od Syberii po Kalifornię i od Bieszczad po Świnoujście setki tysięcy ludzi, korzystając z programu "12 kroków", uczy się chodzić, myśleć, czuć, po prostu – żyć.

Kompletny degenerat, który rozbił rodzinę, przepił majątek, tonie w długach – tak najczęściej myślimy o osobach, które przychodzą na mityngi. A bywa zupełnie inaczej. Takie spotkania pełne są historii zwykłych, codziennych, w których choroba alkoholowa, narkotykowa, hazardowa, pracoholizm, zakupomania czy cokolwiek innego pojawiało się niepostrzeżenie i chwytało za gardło.

Terapeuci powtarzają: nieważne, jaki jest kolor twojej wysypki, choroba jest jedna: nałogowe regulowanie uczuć. Nasza wola zamiast wolnej, staje się zniewolona. Nasze cele zaczynają diametralnie różnić się od naszych ideałów.

Nareszcie na dnie

Punktem zwrotnym jest osiągnięcie dna. Jednemu wystarczy wyrzucenie ze szkoły, jedynka na maturze albo utrata pracy, by zrozumiał, że brnie w coś bardzo złego, inny musi stracić dom albo rodzinę. Jak długo trzeba być na dnie? Dopóki człowiek nie pozna siebie, nie uzna, że jest bezsilny wobec choroby i że przestał kierować własnym życiem. Program „12 kroków”, który w latach 30-tych XX wieku wykiełkował w głowie alkoholika Billa Wilsona, zaczyna się od ogłoszenia bezsilności.

Wymarzona limuzyna czyli 12 kroków wg Felka

Jeden z najbardziej znanych trzeźwych alkoholików w Polsce, założyciel warszawskich mitingów AA, Felek mówi o programie „12 kroków” jak o pięknej limuzynie o której każdy z nas marzył. „Przychodząc na mitingi dostajesz ową limuzynę wraz z programem. Ale jest w częściach, zapakowanych w 12 skrzyń. Wejście program to mozolne składanie tego super samochodu ale gdy raz się uda będzie nam służyć przez całe życie”. To kuszące ale jak „zrobić” owe kroki. Ta najstarsza i wypróbowana metoda to mitingi AA (Aha czy NA) oraz spotkania ze sponsorem (kimś starszym w trzeźwieniu). Proces może być długi ale owoce są trwałe i inaczej niż w sadzie owocujemy cały rok. Miliony, naprawdę miliony ludzi na całym świecie w więzieniach, w ośrodkach terapeutycznych, w drogich klinikach zaczynają swoją podróż do pełnej wolności. Taką niezwykłą podróż przeżył Felek, od 1979 trzeźwy alkoholik. Urodzony w rodzinie zesłańców w ziemiance w Sowchozie Artiomowiec koło Rostowa nad Donem w 1941 r. Z zamiłowania smakosz podróży, sztuki i poezji (przyjaciel Baczyńskiego i Gałczyńskiego). Jest jednym z prekursorów wspólnoty AA w Polsce, zawodowy malarz i artysta malarz amator, jego hobby to malarstwo olejne, pastelami i akwarelą. Jest dobrym duchem niezliczonych inicjatyw trzeźwościowych w Polsce, m.in. założycielem pierwszego w Polsce mitingu dla nałogowych depresantów. Ten człowiek drobny i pokorny w wyniku spotkania z programem „12 Kroków” stał się duchowym siłaczem, choć ma na koncie trzy wyroki za pobicie milicjantów w słusznie minionych czasach PRL. Jego historia po raz pierwszy została nagrana i wydana na płycie „12 Kroków wg Felka alkoholika poznaje Rafał hazardzista”. To niesamowity dokument i doskonała pomoc dla tych którzy chcą dowiedzieć się czym jest „Program 12 Kroków”.


Kto za tym stoi?

Drugi krok z dwunastu mówi o Sile Wyższej, trzeci o Jej rozumieniu i zawierzeniu. Czym lub Kim jest owa Siła? Czy na pewno chce dla mnie dobrze? Pewnie również z powodu tej kontrowersji w latach 80. minionego wieku w USA powstały warsztaty 12-krokowe dla chrześcijan. Nie dla chrześcijan pijących czy ćpających, ale dla wszystkich, którzy czują bezsilność wobec spraw, zdarzeń, problemów, jakiegokolwiek grzechu.

To był ożywczy impuls. Kolejne kraje – Niemcy, Rosja i Polska – podjęły starania przetłumaczenia zeszytu ćwiczeń do warsztatów „12-krokowych”. I tak, św. Paweł Apostoł, Prorocy, Duch Święty stali się przewodnikami po programie. W Polsce tłumaczeniem podręcznika zajął się ks. prof. Romuald Jaworski. Po tym, jak dwudziestu płockich kapłanów przeszło wraz z nim warsztat „Wreszcie żyć. 12 kroków do pełni życia”, program ruszył w Polskę. Powstały kolejne grupy. Jacek Racięcki, terapeuta uzależnień prowadzący warsztaty w Warszawie u ojców pallotynów, mówi, że te warsztaty zmieniają, budzą do prawdziwego życia. Osoby, które na nie przychodzą, często pragną zmienić nie siebie, a najbliższych, których postrzegają jako chorych. Kroki boleśnie to weryfikują. Ojciec Maksymilian Popow, klaretyn z Krasnojarska, założyciel wspólnot „12-krokowych” w Rosji i tłumacz zeszytów ćwiczeń na rosyjski, zwraca uwagę, że kluczem do rozpoczęcia pracy nad programem jest zobaczenie rzeczy takimi, jakimi są. Obu terapeutów zaprosiłem na spotkanie z „12 krokami” w radiowym studiu. Powstał pierwszy w Polsce audiobook o 12 krokach, oparty na zeszycie ćwiczeń „Wreszcie żyć”. Siedem godzin wędrówki, krok za krokiem, to prawdziwa przygoda dla ludzi z charakterem i niezapomniane przeżycie duchowe.


Zatrzymaj się!

Nie bądź głodny, zły, samotny ani zmęczony, mówi program H.A.L.T., wspomagający trzeźwienie (nazwa od angielskich słów: hungry – ‘głodny’, angry – ‘rozgniewany’, lonely – ‘samotny’, tired – ‘zmęczony’). Ojciec Maksymilian Popow dodaje, że w przypadku nas, chrześcijan, nie chodzi wyłącznie o głód rozumiany jako łaknienie pokarmu, ale także o głód eucharystyczny. Jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, to szatan, który przebiera się za alkohol, narkotyk, pismo pornograficzne czy jednorękiego bandytę będzie śmieszną wydmuszką, strachem na wróble, który nie ma szans w konfrontacji z prawdziwym i odwiecznym Mocarzem. Trzeba zawsze pamiętać, że alkoholizm, hazard, narkomania, jakikolwiek grzech ciężki to choroby śmiertelne. Przekonało się o tym w ciągu wieków wiele milionów ludzi, którzy być może nigdy nie słyszeli o 12 krokach. Ty właśnie o nich usłyszałeś.


Rafał Porzeziński

poniedziałek, 8 października 2012

Sami nie wiemy, co będzie jutro… wywiad z Radkiem Pazurą




·         Jakie nadzieje wiąże Pan ze sprzedażą mydełka… ”Nadzieja”?

Wierzę, że uda się zebrać fundusze na budowę Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy. Pomysł uważam za trafiony i chociaż nie zaspokoi on w stu procentach potrzeb finansowych, to pozwoli ruszyć z inwestycją. A ta podparta modlitwą, z pewnością zostanie ukończona szczęśliwie. W myśl słów Ojca Pio, że Matka Boża otwiera nie tylko serca, ale i portfele, liczę na wsparcie ze strony tych, którym leży na sercu los ludzi ubogich i bezdomnych.


·         Na ile Pańska osoba jest w stanie przyciągnąć ludzi chcących pomóc?

Czas pokaże.  Aczkolwiek myślę, że to głównie cel i idea mają przyciągnąć ludzi do tego projektu. Zaangażowałem się, bo uważam, że należy zmienić schemat patrzenia na osoby bezdomne. Ludzie ci, kojarzeni są z marginesem, szeregiem uzależnień. Jednak są to ludzie! Tak samo słabi, jak my. Coś musiało się wydarzyć w ich życiu, że znaleźli się na ulicy.


·         W naszym życiu również wiele się dzieje…

Dlatego nie możemy być obojętni wobec potrzebujących. Sami przecież nie wiemy, co będzie jutro. W tym zabieganym świecie, zatracamy siebie. Swoje wartości, rodzinę, dom. Niejako sami stajemy się bezdomnymi. Mieszkanie służy nam wyłącznie do spania. A Warszawa jest pełna ludzi, których w domu nie ma. Czasami, widzę to sam po sobie. Zatracam się i wówczas szukam złotego środka.


·         I znajduje go Pan?

Tak. W modlitwie. Uczy ona pokory, a w życiu pokora jest bardzo potrzeba. Wręcz nieodzowna. Dlatego jeżeli w ten sposób będziemy patrzeć na dzieło Fundacji Kapucyńskiej, to ze zrozumieniem podejdziemy do całej akcji.   

   
·         Czy w dzisiejszych czasach, naprawdę każda akcja musi być poparta – najlepiej huczną – kampanią reklamową?

Wynika to z tego, jak nakręcają dany temat media. Niestety medialność daje większą siłę przebicia. Osobiście uważam jednak, że nie tędy droga. Można się przecież „przebić” z czymś, co prowadzi do zła. Dlatego trzeba być ostrożnym i czujnym. 

Rozmawiał: Marcin Prażmowski