piątek, 25 stycznia 2013

Szopkowa sprzedaż!!



Czas świąteczny, choinki w domach, śpiewanie kolęd, śnieg za oknami. W naszej Fundacji trwa sprzedaż mydełek „Nadzieja” i różańców wykonanych przez osoby bezdomne. Nasze stoisko znajduje się przy kapucyńskiej szopce w podziemiach klasztoru.



Do 2 lutego, w godzinach 12:00-18:00, nasi wolontariusze są zaangażowani w sprzedaż produktów wykonanych przez podopiecznych Fundacji.  Chcemy w ten sposób zebrać jak najwięcej środków na budowę Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy. Pragniemy także osobom odwiedzającym Szopkę w Jadłodajni, przybliżać ideę pomocy ubogim i bezdomnym.



Wszyscy wolontariusze, którzy angażują się w sprzedaż, nie tylko bardzo pomagają, ale także niezwykle mile i owocnie spędzają czas! Słuchają kolęd, które płyną z głośników w Jadłodajni, jak również prowadzą ciekawe rozmowy z Braćmi obecnymi przy szopce. Wykazują wielką motywację i super efektywność w kolportażu Fundacyjnych produktów. Każda osoba sprzedająca, jak i kupująca jest także zadowolona, że mogła w jakimś stopniu przyczynić się do tej pięknej idei  - cegiełki wsparcia budowy KOP.



Pięć tygodni obecności wolontariuszy w każdym dniu szopki, to czas wspierania nie tylko Fundacji, ale przede wszystkim osób, które otrzymują od nas wsparcie. Sprzedane mydełka, które podczas szopkowego upłynniania przekroczyły już 1000 sztuk, przyczynią się do przywrócenia nadziei naszym podopiecznym. Z całego serca, dziękujemy naszym wolontariuszom za zaangażowanie i poświęcony czas!



Mamy nadzieję, że osoby, które kupują mydełka i różańce przy fundacyjnym stoisku, będą przekazywały ideę dalej, a po pewnym czasie wrócą do zakupu  naszych produktów. Można tego dokonać przez sklepik internetowy Fundacji, ale także przez zakup na furcie klasztornej.

Serdecznie Wszystkich Zapraszamy!!!

Maciej Sabała

Termosy ponownie rozdane


Pięćdziesiąt termosów rozdali bezdomnym wolontariusze Fundacji Kapucyńskiej podczas czwartkowego spotkania Wspólnoty „Schody do nieba”. Jest to kontynuacja ubiegłorocznej akcji „Podaruj termos ubogiemu”, która odbiła się ogromnym echem wśród darczyńców.



Opady śniegu i gwałtowny spadek temperatury w ostatnich dniach sprawił, że Fundacja Kapucyńska postanowiła chociażby w ten sposób pomóc bezdomnym. – Sami doskonale wiemy, jak można szybko doprowadzić do wychłodzenia organizmu. Dla przebywających non stop na powietrzu bezdomnych, nawet niewielki łyk ciepłej herbaty, czy kawy jest błogosławieństwem – przyznaje Anna Niepiekło, Koordynator Projektów. 



Fundacja zdecydowała się więc nie czekać i ze środków zgromadzonych po ubiegłorocznej akcji zakupiła kolejne termosy. Pierwsze z nich powędrowały do podopiecznych, członków wspólnoty „Schody do nieba”, która w każdy czwartek w Jadłodajni przy Miodowej, spotyka się, aby dzielić się Słowem Bożym. Termos mógł otrzymać każdy, jednak jak się okazało nie wszyscy skorzystali. – Nie wziąłem, bo mam z ubiegłego roku. Korzystam i wiem, jak jest potrzebny. Nie będę więc zabierał pozostałym – przyznał Józef. 



Zadowolenia nie ukrywał z kolei 59-letni Stanisław. Bezdomny, który koczuje w pustostanie we Włochach. – Pewnie, że się przyda. W domu, który zajmuję mogę rozpalić w kuchni, więc herbatę będę robił sam. Przyda się, kiedy będę wychodził „na miasto” – powiedział Stanisław. – Gdybym termos dostał w grudniu oszalałbym z radości. Ale i tak się cieszę – mówi z kolei Tomek. Niespełna trzydziestoletni mężczyzna, od dwóch lat jest na ulicy. Śpi na klatkach warszawskich wieżowców. – Czasami nie ma nawet grzejnika, albo jak jest, to nie działa. Gorąca herbata więc się nie zmarnuje. Przynajmniej nie będzie, tak „telepało” z chłodu – dodaje Tomek i przyznaje, że nie powinien mieć problemów z zapełnieniem termosu. 



Podobnie jak Dariusz, który przed rokiem otrzymał jeden, ale… – Kiedy ukradli mi torbę, zniknął też termos – mówi z żalem bezdomny. Kiedy jednak spogląda na trzymany w ręku termos, uśmiech pojawia się na twarzy. – Mam taką „sklepową”, która mi pomaga. Daje czasami coś do jedzenia. Myślę, że zrobi również herbatę – dodaje z nadzieją. Podkreślić należy, że bezdomni – codziennie – w porze obiadu otrzymują na Miodowej również gorącą kawę na wynos. Korzystającym z Jadłodajni także wręczone zostaną termosy.



Fakt, że również w tym roku możemy kontynuować rozdawanie termosów, to wyłącznie zasługa naszych darczyńców – mówi z zadowoleniem A. Niepiekło. Przypomnijmy, że akcja „Podaruje termos ubogiemu” w 2012 pozwoliła Fundacji, jak również Braciom Kapucynom z Krakowa rozdać ich trzy tysiące. Sporą część termosów przekazano bezpośrednio bezdomnym. Termosy otrzymały instytucje, które także wspierają ludzi żyjących na ulicy. Uzyskane datki pieniężne przekazane na akcje, sprawiły, że udało zakupić się trzy nowe dwudziestolitrowe termosy do Jadłodajni. – Resztę funduszy zamierzamy sukcesywnie przeznaczyć na zakup termosów, które właśnie rozpoczęliśmy rozdawać – podkreśla Anna Niepiekło. 

Marcin Prażmowski    

niedziela, 20 stycznia 2013

Czasem grunt łapie się na dnie


Dawno nie pisałam. Co się działo? Jacek sam zrezygnował z udziału w projekcie. To nie był jego czas. Piszę w czasie przeszłym, bo jak ostatnio rozmawialiśmy okazało się, że przejrzał na oczy i... Żeby nie zapeszać. Zobaczymy, na ile to trwała zmiana.

Poznałam Waldka. Mocno zmotywowanego, podobno. Podobno, bo spotkaliśmy się tylko raz. Chciał, ale... popłynął. Nie to miejsce, nie to towarzystwo. Nie wytrzymał. Wierzę, że się opamięta i wróci. Miałam spotkać się z nową osobą, ale tym razem ja zrezygnowałam. Nie na zawsze. Na jakiś czas.

Tymczasem uczestniczę w spotkaniach Wspólnoty Schody Do Nieba. Choć może z boku wygląda to jak jakaś prowizorka (zwłaszcza teraz w czasie szopki), cudacznie, to Pan Bóg naprawdę przychodzi w trudnych warunkach i uzdrawia.



Kiedy zamieszkałam wśród śmieciarzy, byłam "dobrą zakonnicą", gotową z zapałem ewangelizować tych biedaków, o których z pogardą mówiono: mordercy, złodzieje, handlarze haszyszem, ich stopa nigdy nie postała w kościele. Tymczasem to oni, ci biedacy, powoli mnie ewangelizowali.

Dzięki nim zrozumiałam, czym jest miłość, która sprawiła, że Chrystus znajdował upodobanie w łotrach i kobietach pokroju Marii Magdaleny, pełna nadziei miłość tych "biednych grzeszników" (choć oni nie recytują tych słów). Czuli, że są na dnie przepaści, z której nie potrafią się wydostać, ale była nadzieja: Najmiłosierniejszy Bóg, i Maryja, Matka Miłosierdzia.

Podczas modlitw, na które byłam zapraszana, zwracali się do Chrystusa Zbawiciela. Za sprawą tego doświadczenia Bóg dał mi poznać cały mój faryzeizm. Zrozumiałam, że oni i ja jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i jeśli nie zabijałam, nie kradłam, nie sprzedawałam haszyszu czy nie stałam pod murem, czekając na klienta, to dlatego, że miałam szczęście, bo gdybym wychowała się w ich świecie, żyłabym tak jak oni... I wówczas Pan ulitowałby się nade mną. Wtedy moja modlitwa zmieniła się.



Panie, oto stoję prze Tobą
Z mężczyznami i kobietami, którzy są do mnie podobni,
Jak moi bracia i siostry:
Biedacy, którzy bardzo chcieliby żyć inaczej,
Ale nie potrafią: narkomani, nędzarze.
Wszyscy ci, którzy nie potrafią oprzeć się złu,
Którzy kradną i zabijają,
Którzy stracili wiarę, nadzieję i miłość
I cierpią z tego powodu.



Panie znowu patrzysz na nas
Oczami pełnymi miłości,
Które patrzyły na cudzołożną kobietę,
Na Samarytankę, na Marię Magdalenę,
Na łotra powieszonego razem z Tobą.
Z głębokości, w których jesteśmy zanurzeni,
Wołamy do Ciebie, Panie,
Zbaw nas.
Bo Ty, Panie, nas kochasz.

Panie, Ty sam powiedziałeś,
Że nie przyszedłeś dla sprawiedliwych, ale dla ubogich,
Dla chorych, dla grzeszników takich jak my, jak ja.

Panie, powierzam Ci nas,
Bo jestem Ciebie pewna,
Jestem pewna, że nas zbawiasz,
Jestem pewna, że każdemu z nas, biedaków,
Powiesz w dniu śmierci to samo, co powiedziałeś łotrowi, który wisiał obok Ciebie:
<Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju>.
Bo przyjdzie taki dzień, kiedy przyobleczesz nas w siebie.



Ty, który jako Bóg stałeś się ubogim człowiekiem,
Tak jak my cierpiałeś głód i pragnienie,
Tak jak my bałeś się i płakałeś,
Tak jak my umarłeś,
A Twoje ciało zostało złożone w grobie,
Tak jak będzie z naszymi ciałami.
Powstałeś przemieniony,
Tak jak my powstaniemy pewnego dnia.
Mój Umiłowany, pięknie jest umierać razem z Tobą,
Gdy czeka nad Zmartwychwstanie.

Dziękuję.
[s. Emmanuelle, "mała siostra gałganiarzy"]

piątek, 18 stycznia 2013

Zaproszenie na Rekolekcje na Stadionie Narodowym



"Kto wierzy w Niego, na pewno nie zostanie zawiedziony"
6 lipca 2013 r.
                                                                                                              
Przeżywając ROK WIARY i ufając Jezusowi poczuj się zaproszony na to niesamowite wydarzenie. Na jeden dzień Stadion Narodowy zamieni się w wielką świątynię naszego Boga. Będziemy razem uwielbiać Pana w mocy Jego Ducha, będziemy modlić się za siebie nawzajem, by doświadczyć Jego miłości.




Jako wierzący zgromadzimy się na konferencjach, wspólnym uwielbieniu, Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu. Poprowadzi nas w tym o. John Baptist Bashobora, katolicki charyzmatyczny kapłan z Ugandy. Obecny też z nami będzie Bp Marek Solarczyk z diecezji warszawsko-praskiej i wielu kapłanów z całej Polski. Niech w tym dniu stadion wypełni się po brzegi tymi, którzy chcą przybliżać się do Boga i umocnić swoją wiarę. Niech wspólne uwielbienie wzniesie się z naszych serc do Pana.

Zaproś rodzinę i przyjaciół, zorganizuj przyjazd do Warszawy, by cała Polska zobaczyła duchową siłę katolików. Bądźmy w tym dniu razem na naszym narodowym stadionie, by wspólnie celebrować Rok Wiary i doświadczyć Miłosierdzia Jezusa. Nie może Cię zabraknąć! Więcej informacji i zapisy na stronie www.jezusnastadionie.pl

Na stronie rozpoczęło się przygotowanie duchowe do spotkania, zajrzyj:

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Zaproszenie na wystawę fotografii


Bądźmy ostrożni z ocenianiem człowieka


Rozmowa z Dorotą Piasecką, aktorką, gościem cyklu „Bezdomnych spotkania z kulturą”.



To było Pani drugie spotkanie z bezdomnymi. Czym ono różniło się od poprzedniego?
– Nie wiem, czy można mówić o różnicy. W każdym spotkaniu staram się, żeby ludzie, którzy na nie przychodzą, czuli się swobodnie. Przez bezpośredni kontakt bezdomni otwierają się, śpiewają. Każde spotkanie dla mnie to poznawanie człowieka. Ostatnio bezdomni brali udział w ćwiczeniach teatralnych, tym razem – było to spotkanie bożonarodzeniowe, a przecież to święta bardzo rodzinne. Szczęśliwe dla ludzi, którzy mają obok siebie swoich bliskich i własny kąt. Smutne dla ludzi osamotnionych, bezradnych, nie widzących żadnych szans na poprawę swojego losu. Ale wszyscy razem chętnie śpiewaliśmy kolędy, nie kryjąc wzruszenia.

Co Panią najbardziej uderza wśród bezdomnych?
– Na pewno ich cierpienie, bezradność, częsta depresja… Dla mnie przerażające jest to, że śpią na dworcach, w kanałach, często szukają schronienia w piwnicach czy w zimnych domkach na działkach. Niektórzy ludzie ich wyrzucają, nie zastanawiając się, że taki kąt ratuje im życie. Przerażają mnie informacje w mediach, że dla wszystkich bezdomnych jest miejsce, nawet na… podłodze. Niestety czasem nawet podłogi w takich schroniskach brakuje. Dlatego apeluję do ludzi – zanim wyrzucicie człowieka na mróz z ciepłej klatki schodowej, zastanówcie się, czy rano jeszcze będzie żył.  Najgorsze jest to, że niektórzy już pogodzili się z losem i przestali walczyć o poprawę swojego bytu. Pamiętajcie Państwo, siedząc w swoich ciepłych domach, że ci ludzie potrzebują pomocy i że są osobami czującymi tak, jak my.

Co Pani wyciągnęła dla siebie z tego spotkania?
– Przychodzi mi taka refleksja – bądźmy ostrożni z ocenianiem drugiego człowieka, bo każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji. Czasem załamanie nerwowe, śmierć bliskich, choroba alkoholowa prowadzi do katastrofy. Ale trzeba tu wspomnieć o ludziach bezdomnych, którzy dzielnie walczą, pracują, przestali pic i dla nich zaczyna świecić słońce, którego dotąd nie widzieli. Takie spotkanie dla nich to rodzaj terapii, a dla mnie ma ogromną wartość, że drugi, zraniony człowiek potrafi się otworzyć i opowiedzieć o swoim losie, czasem marzeniu oraz nie wstydzić się łez. Aktor może świetnie zagrać osobę bezdomną, ale rzeczywistość jest znacznie ciemniejsza i bezwzględna.

To było też niezwykłe spotkanie z tego względu, że Pani jest doświadczoną aktorką, a występowała Pani ze studentami. Co było najlepsze w tym występie?
– Ich gotowość i profesjonalizm. Każda kolęda była dopracowana  i przygotowana przez tercet skrzypcowy: Damiana Henke, Teresę Łukomską i Natalię Żebrowską. Uderzyło mnie, że studenci byli bardzo elastyczni, gotowi do współpracy bez wcześniejszych prób. Wspaniale dostosowali tonacje do naszych niskich głosów, bo ja jestem altem, a moja koleżanka – poetka, Elżbieta Stankiewicz, która dzielnie tworzyła ze mną program – kontraltem. Bardzo dziękuję tej wspaniałej młodzieży za stworzenie klimatu tego wieczoru i Elżbiecie za napisanie pięknych świątecznych kolęd i pastorałek.

W święta najpiękniejsze jest…
Przede wszystkim spotkanie. Spotkanie z przyjaciółmi i z moją mama. Myślimy o osobach, które odeszły i które spotykamy. Zazwyczaj jeżdżę na Śląsk, do rodziny i przyjaciół, których znam od dziecka. Moja mama uwielbia gotować. To są bardzo tradycyjne święta. Śpiewamy kolędy… Zawsze jest u nas talerz dla zbłąkanego wędrowca. Nawet kiedyś taki wędrowiec do nas przyszedł! Kiedy moja babcia żyła, na święta zjeżdżała się cała rodzina – wszystkie siostry mojej mamy, kuzyni… Święta spędzaliśmy wtedy u najstarszej siostry mamy w Krakowie. Nasza choinka miała około trzech metrów! Było wesoło i cieszyliśmy się z tych spotkań. Dziś spotykamy się w znacznie węższym gronie, wspominamy babcię i dziadka, których już nie ma. Szanujmy rodzinę i przyjaciół. Pomyślmy, jak bardzo byśmy ich pragnęli, gdyby ich nie było.

Rozmawiała: Katarzyna Jankowska