"Wieczorem prześlę ci zdjęcia z moich wczorajszych odwiedzin pielgrzymów, ja na ich miejscu dawno poddałabym się, przez deszczową pogodę cały ich bagaż jest mokry, namioty są przemoknięte, zmęczenie drogą też było widoczne na ich twarzach, ale i stopach, które pokryte są pęcherzami i opuchlizną. Jednak chłopcy trzymają się dzielnie i twierdza, że żadna pogoda ich nie zniechęci, wiedzą jak ważne i wymagające poświęcenia są intencje które niosą."
Tyle napisały wolontariuszki, które odwiedziły bezdomnych pielgrzymów na jednym z noclegów. Przesłały też kilka zdjęć...
Tak wygląda wejście grupy na miejsce noclegowania na jednym z etapów na drodze do Częstochowy. Niestety nikt od razu nie kładzie się do ciepłego łóżka.....
Najpierw trzeba odebrać plecaki z głównym ekwipunkiem, który przewożony jest na ciężarówkach. Mało pewnie który Pudzian, doniósłby do Częstochowy taki bagaż...Trzeba przecież rozstawić namiot, poszukać wody u miejscowych gospodarzy, lub nabrać trochę gdzieś z najbliższej studni.No i gdzie jest chlebuś?
Na szczęście miejscowe gospodynie chętnie pomagają pielgrzymom :-) Póki co pielgrzymki ciągle odnajdują na całej drodze ciepłe przyjęcie. Kraj ten słynie nie tylko z Fiatów126p, porzeczek i mocnych napitków, ale i póki co z gościnności.
Trochę zaskoczeni, zmęczeni i zmoknięci ale widać, że szczęśliwi.
We wspólnym pielgrzymkowym trudzie wytwarza się poczucie wspólnoty i grupowa przynależność. Nie ma ani siły, ani czasu na ich "błahostki" na co dzień zawalające głowę...
Pamiątkowe zdjęcie do wspólnego albumu.
Zamyślenie pionierów wędrownego stylu. Jak to dalej pójdzie? Ano pójdzie się ... do samej Częstochowy....
W końcu przychodzi czas na zasłużony odpoczynek.Pobudka pewnie zaraz po 4:00.
Życzymy wytrwałości na podjętej drodze!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz