Rozmowa z Norą Reschke, fotografem, autorką wystaw o ludziach bezdomnych w Niemczech, obecnie współpracującą z Fundacją Kapucyńską.
Na co dzień studiuje na Akademii Artystycznej w Schwerte. Współpracuje z firmą Peek&Cloppenburg, dla której robi zdjęcia. I to właśnie fotografia jest jej największą pasją. W ostatnim czasie miała dwie wystawy swoich prac: w Essen i Berlinie. Szczególnie ta druga odbiła się nie małym echem, a jej recenzje można było przeczytać w Berliner Tages Spiegel. – Zupełnie mnie to zaskoczyło. Moje zdjęcia oceniono jako najbardziej dobitne, efektowne i robiące wrażenie – przyznaje Nora Reschke.
Na co dzień studiuje na Akademii Artystycznej w Schwerte. Współpracuje z firmą Peek&Cloppenburg, dla której robi zdjęcia. I to właśnie fotografia jest jej największą pasją. W ostatnim czasie miała dwie wystawy swoich prac: w Essen i Berlinie. Szczególnie ta druga odbiła się nie małym echem, a jej recenzje można było przeczytać w Berliner Tages Spiegel. – Zupełnie mnie to zaskoczyło. Moje zdjęcia oceniono jako najbardziej dobitne, efektowne i robiące wrażenie – przyznaje Nora Reschke.
- Tytuł wystawy „Kanast du es sehen 20/20” znaczy…
W polskim tłumaczeniu oznacza „Czy ty to widzisz?”. Wystawa była jednym wielkim projektem, polegający na wymianie grupy studentów pomiędzy dwoma uczelniami. Każdy z uczestników miał sfotografować przyszłość. A dokładniej mówiąc, to co nas czeka za 10 lat.
- Ty zdecydowałaś się na dość kontrowersyjny temat, mianowicie bezdomność.
Bo wydaje mi się, że już w niedługim czasie dojdzie do jeszcze większej przepaści, pomiędzy ludźmi bogatymi a ubogimi. Liczba ludzi bezdomnych się zwiększy. Tymi fotografiami chciałam na to zwrócić uwagę opinii.
- Charakterystyczne w Twoich zdjęciach jest to, że robisz wyłącznie portrety.
Bo wymaga to zdecydowanie większego poświęcenia i zaangażowania. Aby zdobyć zdjęcie, muszę najpierw nawiązać kontakt z daną osobą. Podejść, porozmawiać, poznać ją bardziej. Zarówno ja, jak i bezdomny musimy być otwarci.
- W takim razie, jak było z tą otwartością wśród bezdomnych?
Przyznam, że byłam pozytywnie zdziwiona. Bez większych problemów udawało mi się nawiązać z nimi kontakt. Chętnie opowiadali o sobie, o swoim życiu. Wydaje mi się, że w pewnym sensie cieszyli się, że komuś mogli się wygadać. Że ktoś się nimi zainteresował, wysłuchał. Co ciekawe, wielu bezdomnych w Berlinie jest spoza… stolicy.
- A gdybyśmy teraz położyli obok siebie fotografie bezdomnego w Niemczech i bezdomnego w Polsce, jest jakaś różnica pomiędzy nimi?
W Polsce ludzie są bardziej „zmęczeni”. Szczególnie widać to po oczach. Występuje w nich smutek, żal, tęsknota.
- Czy w takim razie oznacza to, że łatwiej być bezdomnym nad Renem?
Nie określiłabym tego mianem łatwiej. Oba kraje to dwa różne światy, również na ulicy. Niemniej wachlarz usług socjalnych w Niemczach jest bardziej atrakcyjny. Chociażby zasiłki, czy zapomogi nie dość że są wyższe, to wypłacane mogą być przez wiele lat. Pod warunkiem, że dana osoba wykazuje jakąś aktywność w poszukiwaniu pracy. Co ciekawe olbrzymią grupę bezdomnych stanowią narkomanii, a nie jak w Polsce alkoholicy.
- Jak do tematu bezdomności podchodzi niemieckie społeczeństwo. Czy bezdomność jest w ogóle problemem?
Zdecydowanie większym utrapieniem są bezrobotni. Bezdomni natomiast stanowią problem, jednak nie poświęca im się wiele uwagi. Sporo Niemców wychodzi z założenia, że jeśli ten temat ich nie dotyczy bezpośrednio, to nie ma co sobie nim zawracać głowy. Istnieją natomiast instytucje, które w podstawowym zakresie starają się pomagać ludziom żyjącym na ulicy. W przeciwieństwie do Polski, gdzie bardzo w pomoc zaangażowane jest środowisko kościelne, na Zachodzie znaczną częścią pomocy obarczone jest państwo.
- Od kilku dni poznajesz problem bezdomności w Warszawie. Jakie są Twoje wrażenia, spostrzeżenia…
Mimo wielu utrapień i trosk, bezdomni są sympatyczni. Między nimi czuje się swobodnie. To stwarza mi ogromny komfort nie tylko pracy, ale również głębszego poznania tego środowiska.
- Dlaczego akurat zdecydowałaś się na współpracę z Fundacją Kapucyńską?
Zadecydował o tym przypadek. Zanim przyjechałam do Warszawy, wysłałam zapytania do trzech wybranych instytucji. Jako pierwsza odpowiedziała Fundacja, tak więc tu zostałam.
- Kiedy w takim razie poznamy efekty Twojej pracy?
Jak wszystko dobrze pójdzie, to w czerwcu powinno być już wszystko gotowe. Spróbuję całość pracy przedstawić na wystawie w Warszawie.
Rozmawiał: Marcin Prażmowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz