Mam wątpliwość: Ile jesteś w stanie wytrzymać?
Nie oszukujmy się, nikt z nas kto wraca do ciepłej pościeli nie wie, jak to jest nie mieć domu. „Ciekawe, pani kochana, czy gdyby się pani ze mną zamieniła, czy by pani sobie radę dała‟ - opowiada swoją historię Robert, a mi serce pęka za każdym razem, gdy oglądam to nagranie, gdy słyszę jego słowa. Co ja bym zrobiła, gdybym znalazła się na ich miejscu? Dziś nie wyobrażam sobie nocy, tygodnia na ulicy, dworcu, klatce schodowej, czy przydrożnej ławce. Tymczasem tak łatwo i szybko oceniamy, kwitując „sami sobie winni‟, „zasłużyli na to‟, „to ich wybór‟. Nie mamy do tego prawa. Naszą powinnością jest dostrzeganie każdego i wsłuchanie się w jego opowieść przekazywaną z serca do serca.
Jeśli będzie w jednym z twoich miast, w kraju który Ci daje Pan, Bóg twój, nie okażesz twardego serca wobec niego ani nie odwrócisz od ubogiego brata swej twarzy!
Spotykamy się w przerwie wakacyjnej. Wspólnie przyglądamy się przygodom, które znalazły się na koncie Dominika. Próbujemy obrać dobry kurs na dalszą trasę. Zastanawiamy się, którędy droga. I czym tak naprawdę jest dom (w odpowiedzi na to pytanie, dzieci najczęściej rysują ludzi, bliskich – mamę, tatę, rodzeństwo..., dorośli – budynki, mury). Bo wydaje się, że każdy z nas jest po trosze bezdomny niezależnie od miejsca zamieszkania...
Twarze tak skrajne, a los kusi by grać.
I wiem, że umiałbym sytuacje wykorzystać
A chcę by każda intencja była czysta.
Czasem mam takie chwile, kiedy robię rachunek
Sumienie męczy, a umysł poddany jest ciężkiej próbie
Chcę zrozumieć, ile we mnie się zmieniło
Popatrz w lustro i miej odwagę mieć pomysł na siebie
Nie kopiuj głupot
Nie obwiniaj mnie proszę, dobrze znam powagę sprawy
teraz pustka w sercu nie mogę sam na siebie spojrzeć
to lustro pęka nie chcąc widzieć pewnych rzeczy
a łzy to stracone szczęście, które trwać miało wiecznie
gdzieś zniknęły ideały
przez codzienną walkę z samym sobą tracę nadzieję
tak łatwo jest bliskich skrzywdzić teraz już wiem
oszukuje siebie i tak mija mi kolejny dzień
Jeszcze nie jedna łza spadnie zanim zrozumiem wszystko
nie jeden dzień minie zanim zacznę budować swą przyszłość
Słucham ludzi, w ich oczach widzę siebie
Może naiwnie w solidarność między nami wierzę
W czterech ścianach zaklęty niejeden dramat
Przeklęty, który chcesz wyrzucić z siebie
Wiele bólu, który trochę już zaśniedział
Ale wciąż krzyczy, by ktoś o nim opowiedział
Blizny z przeszłości drogą, by zrozumieć przyszłość
Odpowiedzi czasem leżą tak blisko
Wystarczy sięgnąć by wiedzieć, co jest przede mną
Staram się walczyć z własnymi słabościami
Jestem jedynie człowiekiem i często nie znam granic
Wierzę mocno, że wszystko wkrótce się ułoży
A dziś mówię o tym, co najbardziej boli
Tyle razy uciekałem i nie chciałem rozmawiać
Zawsze sam z problemami tak z życiem chciałem się zmagać
Nie oszukujmy się, nikt z nas kto wraca do ciepłej pościeli nie wie, jak to jest nie mieć domu. „Ciekawe, pani kochana, czy gdyby się pani ze mną zamieniła, czy by pani sobie radę dała‟ - opowiada swoją historię Robert, a mi serce pęka za każdym razem, gdy oglądam to nagranie, gdy słyszę jego słowa. Co ja bym zrobiła, gdybym znalazła się na ich miejscu? Dziś nie wyobrażam sobie nocy, tygodnia na ulicy, dworcu, klatce schodowej, czy przydrożnej ławce. Tymczasem tak łatwo i szybko oceniamy, kwitując „sami sobie winni‟, „zasłużyli na to‟, „to ich wybór‟. Nie mamy do tego prawa. Naszą powinnością jest dostrzeganie każdego i wsłuchanie się w jego opowieść przekazywaną z serca do serca.
Jeśli będzie w jednym z twoich miast, w kraju który Ci daje Pan, Bóg twój, nie okażesz twardego serca wobec niego ani nie odwrócisz od ubogiego brata swej twarzy!
Spotykamy się w przerwie wakacyjnej. Wspólnie przyglądamy się przygodom, które znalazły się na koncie Dominika. Próbujemy obrać dobry kurs na dalszą trasę. Zastanawiamy się, którędy droga. I czym tak naprawdę jest dom (w odpowiedzi na to pytanie, dzieci najczęściej rysują ludzi, bliskich – mamę, tatę, rodzeństwo..., dorośli – budynki, mury). Bo wydaje się, że każdy z nas jest po trosze bezdomny niezależnie od miejsca zamieszkania...
Twarze tak skrajne, a los kusi by grać.
I wiem, że umiałbym sytuacje wykorzystać
A chcę by każda intencja była czysta.
Czasem mam takie chwile, kiedy robię rachunek
Sumienie męczy, a umysł poddany jest ciężkiej próbie
Chcę zrozumieć, ile we mnie się zmieniło
Popatrz w lustro i miej odwagę mieć pomysł na siebie
Nie kopiuj głupot
Nie obwiniaj mnie proszę, dobrze znam powagę sprawy
teraz pustka w sercu nie mogę sam na siebie spojrzeć
to lustro pęka nie chcąc widzieć pewnych rzeczy
a łzy to stracone szczęście, które trwać miało wiecznie
gdzieś zniknęły ideały
przez codzienną walkę z samym sobą tracę nadzieję
tak łatwo jest bliskich skrzywdzić teraz już wiem
oszukuje siebie i tak mija mi kolejny dzień
Jeszcze nie jedna łza spadnie zanim zrozumiem wszystko
nie jeden dzień minie zanim zacznę budować swą przyszłość
Słucham ludzi, w ich oczach widzę siebie
Może naiwnie w solidarność między nami wierzę
W czterech ścianach zaklęty niejeden dramat
Przeklęty, który chcesz wyrzucić z siebie
Wiele bólu, który trochę już zaśniedział
Ale wciąż krzyczy, by ktoś o nim opowiedział
Blizny z przeszłości drogą, by zrozumieć przyszłość
Odpowiedzi czasem leżą tak blisko
Wystarczy sięgnąć by wiedzieć, co jest przede mną
Staram się walczyć z własnymi słabościami
Jestem jedynie człowiekiem i często nie znam granic
Wierzę mocno, że wszystko wkrótce się ułoży
A dziś mówię o tym, co najbardziej boli
Tyle razy uciekałem i nie chciałem rozmawiać
Zawsze sam z problemami tak z życiem chciałem się zmagać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz