Czy Polacy odeszli od Boga?
O nie. Co nie znaczy że nie odeszli od Kościoła Katolickiego, ale od Boga na pewno nie. Często szukam informacji na różnych forach internetowych, często obcojęzycznych i nigdzie nie widzę tylu debat etycznych, religijnych co na polskich. Nawet gdy dotyczy to atakowania wiary, czy pytań o istnienie Boga. U nas nawet ateistów bardzo interesuje religia.
Jesteśmy blisko Boga, ale nie tego co Kościół naucza?
Mamy poważny kryzys tożsamości katolickiej w naszym kraju. Katolicy zwalczają się, są podzieleni na Kościół łagiewnicki, toruński czy ostatnio nawet słyszałem o smoleńskim. To ma niewiele wspólnego z nauczaniem, bardziej z personaliami czy faktografią polityczną. Katolicy nie wpływają na to, co się dzieje wokół, jakby nie byli dumni i przekonani w to co wierzą, nie chcieli się tym dzielić z innymi, głosić. Nie rozprzestrzenia się nasza wiara, nie ma silnej kultury katolickiej. Nie wpływamy na rzeczywistość.
Przypomina mi się połowa lat 90. z dynamicznym rozwojem muzyki chrześcijańskiej, świadectwem 2 Tm 2,3, książką „Radykalni”, to przyciągało do Boga i wielu młodych znalazło wtedy swoje miejsce w Kościele. Jaka jest dzisiejsza młodzież? Ksiądz się z nią często spotyka.
Świetna, bezczelna... czyli taka jak zawsze. Dzisiejsze pokolenie młodych chce być prawdziwe, ale się boi. To, co było w latach 90., to było chrześcijaństwo jako rodzaj buntu i młodzi chcieli się buntować. Dzisiaj już nie. Młodzi chcą dziś mieć zabezpieczenie w życiu. O to walczą „oburzeni” Walczą o zabezpieczenia, wymachują laptopami, ale nie o swoją wolność. Młodzi mówią mi, że choć zgadzają się z Kaczyńskim to głosują na Tuska, bo z nim jest bezpieczniej. Bo to Tusk się dogada z Ruskimi czy Niemcami i zapewni bezpieczeństwo. To jest mylne, ale oni się tym kierują. Nie buntują się też za bardzo przeciw rodzicom bo stracą zabezpieczenia. Młodzi chcą żyć wygodnie. Co to za bunt żądać legalizacji marihuany? Co to ma wspólnego z fundamentalnymi wartościami.
Młode pokolenie kontestujące Kościół, zalęknione, seksualnie doświadczone, zepsute narkotykami. Chore?
Mi to przypomina powieść „Nienasycenie” Witkacego, gdzie główny bohater im bardziej myślał, że będzie wolny, im bardziej poddawał się kolejnej zachciance, tym bardziej był nimi zniewolony. One domagały się więcej i więcej, więcej seksu, więcej narkotyków, ale po tym pojawia się się nie spełnienie, ale jeszcze większy głód. Uzależnienie. Im więcej się wolności spodziewał tym mniej jej dostał. To nie był problem dzisiejszego pokolenia, ale ono też tak ma. Dzisiaj mamy wielu cichych nałogowców np. gier on line. Jest życie w wirtualnej subkulturze, zdobywania kolejnych leveli. Znam wielu młodych obiecujących ludzi, którzy nie mogą z tego wyjść. Nie ćpają, nie piją, a są uzależnieni. Oni tylko nie chcieli czuć się samotni.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski
Więcej ciekawych artykułów na: www.fronda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz