Od czasu do czasu staramy się przekonać naszych wolontariuszy do małego popisywania na naszej stronie lub na tym blogu. Zwykle kręcą nosami i nie dają się blichtrowi internetowego pół-światka. Czase zdarza się, że ktoś z naszych znajomych bezdomnych, coś, gdzieś napisze... i całkiem przypadkiem udaje się to odkryć :-)
Być może już niedługo uda nam się przekonać go do regularnego pisania i odkrywania nieco tego bezdomnego, a w szczególności warszawskiego bezdomnego światka. Poniżej, krótka próbka tekstu Marcina, który jest jednym ze szczęściarzy, którzy mogą współpracować z naszymi Aniołkami. Dzięki nim zdobywa nowe sprawności i wraca powoli do normalnego - swojego życia.
Czekamy na więcej i regularne tekstowanie!
msz
---------------------------------------------------------------------------------------------
Widmo śmierci zaglądało mi w oczy wielokrotnie. Począwszy od momentu narodzin, przez lata szkolne, aż do dojrzałości. Straciłem dom, pracę, zdrowie, rodzinę.
W iście ekspresowym tempie doznałem degradacji, zupełnie staczając się na margines społeczny. Tam aby przetrwać musiałem żyć według obowiązujących zasad, reguł, obyczajów. Według prawa ulicy.
Widziałem rzeczy, które ciężko obejrzeć w reportażach, chociaż nie wiem jak byłby wstrząsające. Robiłem rzeczy, za które czeka mnie potępienie. Myślałem o śmierci.
Powoli jednak podnoszę się z upadku. Totalnego upadku. Kiedyś bliska osoba powiedziała mi, że mam pieprzone szczęście, że spotykam na swojej drodze ludzi, którzy chcą mi pomóc.
Dojrzałem więc światełko w tunelu.
Nadzieję.
Chciałbym móc też napisać, że jestem człowiekiem szczęśliwym. Może już niebawem. Za miesiąc, za rok, za dekadę... Bo człowiek szczęśliwy to taki, który robi to co lubi, kocha. Moje serce zaczęło więc bić szybciej. Piszę... A co z tunelem? Wierzę, że znajdzie się w nim miejsce dla dwojga... piszących ;)
M.P.
M.P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz