środa, 6 czerwca 2012

PIECHOTĄ DO LATA


W dniu 3-go maja grupa naszych wolontariuszy wybrała się na pieszą wycieczkę po Kampinoskim Parku Narodowym. Chcieliśmy trochę odpocząć w ciszy, z dala od betonowego miasta, nabrać sił na to, co nas czeka (praca, sesja, codzienny życia znój) i przede wszystkim pobyć razem :) Wielką zagadką była dla nas pogoda, bo przecież czego można było się spodziewać w czerwcu jak nie...



W zanadrzu mieliśmy awaryjny plan, na wypadek nadwarszawskiej ulewy, ale... Pan Bóg lubi nas zaskakiwać. Wystarczył więc śpiew o poranku:



Bo przecież nie od dziś wiadomo, że "kto śpiewa, ten dwa razy się modli" (św. Augustyn). Po Mszy Św. u Br. Kapucynów (a wierzcie, dla niektórych g. 8:00 to środek nocy!), złapaliśmy metro i ruszyliśmy w nieznane.






Jak widać na obrazku, nasza koordynatorka Ania nie tylko świetnie dyryguje pracami fundacji, ale potrafi poskromić szalone pomysły: "Kochani, nie tędy droga!" i niczym policjantka (a gdzie białe rękawiczki?!) uformować szereg na zbiórkę – "Kolejno odlicz!" - Raz, dwa,... "Hmmm... czyżby kogoś brakowało?!"



Szliśmy zwartą grupą i trzymaliśmy się zasady "nikt nie wyprzedza przewodnika".




Niektórym co prawda trudno było się z tym pogodzić, więc poszukiwali wsparcia, a że nasze niewiasty przyzwyczajone są do dźwigania nie takich spraw na swoich barkach, przyjęły te oznakę męskiego niezrozumienia z radością. W skrajnie trudnych sytuacjach godziliśmy się na postoje.



Był też czas na dyskusje na frapujące tematy... ,


ale żeby aż włosy z głowy rwać?!



Po chwili zaniepokojenia okazało się, że wystarczy skorzystać z mapy



...  i już można śmiało ruszać w dalszą drogę.

 

"Daleko jeszcze?" - pytali niektórzy z niecierpliwością w głosie w porze obiadowej. Na szczęście przyszła i pora na "małe co nieco" i sjestę.






Czyżby ktoś odpowiadał bajkę o królewnie śnieżce i siedmiu krasnoludkach?





Byli jednak i tacy, którzy najwyraźniej wypili sok z gumijagód i błyskawicznie odzyskali siły. Nie próżnując, podglądali co w trawie piszczy



 

W puszczy nie sposób oderwać się od komarów i cudów przyrody:
















W sumie przeszliśmy ok. 18 kilometrów. Do tego trzeba jednak doliczyć bieg do autobusu... z prędkością światła – jesteśmy dumni z naszego wyniku!



Dziękując wszystkim za wszystko – a szczególnie naszemu przewodnikowi Rafałowi – rozpoczynamy trening przed kolejną wyprawą!



opis okoliczności przyrody:

Katarzyna Wiśniewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz