wtorek, 3 maja 2011

Piechotą po Rzeczypospolitej Kampinoskiej

 
W dniu 2-go maja grupa naszych wolontariuszy wybrała się na pieszą wycieczkę po Kampinoskim Parku Narodowym. Chcieliśmy trochę odpocząć po dość intensywnej pracy, poszukać podobnych do tego powyższego widoków i miło spędzić wolny (dla niektórych) od pracy dzień.

 
Jak widać na obrazku, nasza grupa poruszała się po parku w sposób ze wszech-miar uporządkowany.

 
Niektóre dzięcioły potrzebują dość dużej przestrzeni życiowej...

 
Drzewo zagadka - zapewne przed epoką czarnej wołgi, mamy straszyły takimi swoje dzieci, jak nie chciały jeść nic poza fastfoodami...

 
Nasz pododdział czasem szedł w rozsypkę. Szlaki w parku są bardzo różne. Niektóre strasznie piaszczyste, inne wybitnie rowerowe.

Majowa pogoda nakręca miodowe życie w puszczy.


Nie sposób odwiedzać te strony parku i nie zawitać do Palmir, miejsca pamięci narodowej z grobami ponad 2 tysięcy Polaków, zamordowanych przez hitlerowców w okresie od 1939-1943. 

Niestety nie udało się nam odwiedzić nowego, oddanego już do użytku muzeum, gdyż było w tym dniu zamknięte. Przy wejściu na cmentarz umieszczone są wyryte w kamieniu słowa, pierwotnie napisane przez nieznanego więźnia na ścianie celi w więzieniu w Alei Szucha:





Egzekucje, o których świat nigdy nie miał się dowiedzieć wyszły na jaw dzięki leśnikom (gajowy Adam Herbański) i miejscowej ludności. Na cmentarzu spoczywają wybitni działacze polityczni i społeczni, naukowcy i intelektualiści, sportowcy, twórcy kultury, męczennicy za wiarę, m.in. marszałek sejmu i czołowy działacz ruchu ludowego Maciej Rataj, wiceprezydent Warszawy Jan Pohoski, olimpijczyk Janusz Kusociński oraz błogosławiony ks. Zygmunt Sajna, który został beatyfikowany przez Jana Pawła II podczas pielgrzymki papieskiej do Polski. Znalazł się on razem z bł Anicetem Koplińskim w grupie beatyfikowanych 108 męczenników za wiarę, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Uroczystość ta miała miejsce 13 czerwca 1999, podczas mszy świętej odprawianej w Warszawie.



 
Następnie przyszła pora na odrobinę zabawy. Oto inscenizacja bajki o czerwonym kapturku i ...?

Ciekawe czy w każdej puszczy - w obszarze ochrony ścisłej, nie sposób oderwać się od dwóch rzeczy: komarów oraz fotoreporterów!


Od pewnego momentu naszej wędrówki, część osób czuła dziwne spojrzenia na plecach. Okazało się, że należały one do bliżej nie znanego licha, zamieszkującego zwiedzane przez nas tereny. W końcu i ono dało o sobie znać... 


Na mogilnym mostku doszło do zdecydowanego ataku licha owego. Jest to drewniany mostek na czerwonym szlaku do Palmir. Nazwa związana z legendą o dokonanym w tym miejscu morderstwie:
"Dawno temu do jednego z domów we wsi Pociecha zaszedł wędrowiec. Został ugoszczony, poczęstowany posiłkiem i przenocowany. Następnego dnia rankiem, a była to niedziela, córka gospodarzy wybierała się do kościoła w Łomnie. Wędrowiec pożegnał się wcześniej i poszedł przed siebie. Czekał na kobietę w pobliżu mostku na śródleśnej strudze. Tam ją napadł, obrabował i zamordował, a ciało przykrył ściągniętymi naprędce gałęziami. Jeszcze w latach poprzedzających drugą wojnę światową istniał zwyczaj, iż każdy przechodzący tędy kładł jedną gałąź obok mostku. Raz do roku, na wiosnę, stos podpalano żeby dusza zabitego w ogniu oczyściła się z grzechu..."
Najbliżej stojący superman podążył z pomocą i wybawił z opresji bezbronną niewiastę! Śmigłowiec LPR nie był na szczęście potrzebny.

 
Kolejny patriotyczny akcent - odwiedziliśmy Kraków! Poniżej kilka zdjęć tutejszej, pięknej przyrody...








Pogoda, choć zapowiadała się deszczykiem, to od 13:00 była po prostu idealna do pieszych wędrówek.  W sumie przeszliśmy ponad 20 kilometrów. Jak na pierwszą taką przechadzkę, to naprawdę dobry wynik! Czekamy z niecierpliwością na kolejne takie wyprawy. Mamy trochę zakwasów i odcisków, ale było warto!


Więcej o kampinoskiej puszczy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz