piątek, 28 września 2012

"Bitwa pod Wiedniem" - recenzja

Już wkrótce na ekrany kin w Polsce, a także w 50 krajach świata wejdzie film "Bitwa pod Wiedniem", który opowiada o jednej z najważniejszych bitew w całej historii ludzkości. Film jest superprodukcją włosko-polsko-amerykańską, która kosztowała kilkanaście milionów euro! To jeden z najbardziej monumentalnych filmów, jakie zostały zrealizowane w ostatnich latach, a sceny batalistyczne są absolutnie wyjątkowe pod względem artystycznym i historycznym.


Ekranizacja wiktorii wiedeńskiej

Film jeszcze nie został pokazany, a już został potępiony i brutalnie zaatakowany przez wpływowe środowiska lewackie, liberalne oraz islamistów we Włoszech, Francji, a także w Polsce. Koła poprawne politycznie wzywają wręcz do bojkotu filmu, który rzekomo wychwala wartości chrześcijańskie, a zarazem jest islamofobiczny, co jest nie do przyjęcia w dzisiejszej Unii Europejskiej, gdzie mieszka ponad 30 milionów islamistów, a w całej Europie wyznawców Allaha jest już ponad 40 milionów. Co więcej, w ciągu jednego pokolenia ich liczba ulegnie podwojeniu!

Renzo Martinelli, twórca filmu, jest wybitnym reżyserem włoskim. Wielokrotnie w swej twórczości krytykował fale imigracji islamskiej we Włoszech (ponad 5 milionów!) oraz ubolewał nad Unią Europejską, która coraz bardziej odcina się od swych chrześcijańskich korzeni. Dlatego postanowił zekranizować bitwę pod Wiedniem z 11-12 września 1683 r. W rolę Jana III Sobieskiego wcielił się Jerzy Skolimowski, wielkiego wezyra Kara Mustafę gra włoski aktor Enrico Lo Verso, a ojca Marco d’Aviano - amerykański laureat Oscara - Murray F. Abraham. Na podstawie obejrzanych fragmentów filmu można stwierdzić z całą pewnością, że film Martinellego jest dziełem, które w swej artystycznej wizji ukazuje prawdę historyczną sprzed ponad trzech wieków.

Film opowiada o tym, jak w drugiej połowie XVII wieku imperium osmańskie osiągnęło apogeum swej potęgi. Turcy od czasu zdobycia Bizancjum opanowali całą Grecję i Bałkany, Europę Południowo-Wschodnią, połowę Morza Śródziemnego, całą Afrykę Północną, Ziemię Świętą, Bliski i Środkowy Wschód. Oficjalnie tym ogromnym państwem rządził sułtan Mehmed IV, ale faktyczną władzę miał jego zięć Kara Mustafa - wybitny polityk, znakomity wódz i fanatyk islamski. To właśnie on zaplanował, a następnie ogłosił "dżihad", czyli wojnę świętą przeciwko chrześcijańskiej Europie. Celem "dżihadu" było zdobycie Rzymu! Kara Mustafa zapowiedział, że zrzuci krzyże z Bazyliki św. Piotra i przeznaczy ją na stajnie dla koni sułtana. Ojciec Święty Innocenty XI miał zostać zamordowany przez rytualne obcięcie mu prawej dłoni i poderżnięcie gardła. Cały kontynent jako Kalifat Europa miał dostać się pod panowanie wyznawców Allaha.

Ogromna armia islamska, którą gromadził od 1681 r. Kara Mustafa, liczyła prawie pół miliona fanatycznych żołnierzy, głównie Turków i Arabów, ale również janczarów, czyli zislamizowanych Europejczyków. Agresja islamska wydawała się realnie zwycięska, bowiem państwa europejskie nie tylko nie miały tak ogromnych sił, ale przede wszystkim były wewnętrznie skłócone, a Francja wręcz stała po stronie Turcji. Hordy Kara Mustafy ruszyły na Rzym najkrótszą drogą, to jest doliną Dunaju spod Belgardu na Wiedeń, którego oblężenie Turcy rozpoczęli 14 lipca 1683 r. Cesarz Leopold I uciekł ze swej stolicy. Oblężenie Wiednia islamiści rozpoczęli od klasztoru Kamedułów na Kahlenbergu, gdzie sprofanowali ołtarz, spalili klasztor, a wszystkich zakonników wymordowali.




Zdając sobie sprawę z grozy sytuacji, papież Innocenty XI wiosną 1683 r. powierzył misję "zjednoczenia Europy wiarą" swemu specjalnemu legatowi, którym był o. Marco d’Aviano. To właśnie on przybył na dwór króla Polski Jana III Sobieskiego i w imieniu Ojca Świętego przekazał polskiemu królowi dowództwo nad połączonymi wojskami chrześcijańskiej Europy. Sobieski wyruszył z Warszawy niemal natychmiast. Miał świadomość śmiertelnego zagrożenia dla całego chrześcijaństwa, dla Polski, dla siebie osobiście. Modlił się gorliwie przez cały czas m.in. przed Cudownym Chrystusem w Kościele Rzeczypospolitej (dzisiejsza archikatedra św. Jana w Warszawie), na Jasnej Górze przed Cudownym Obrazem Maryi Królowej Polski, a wreszcie w sanktuarium w Piekarach Śląskich. 11 września 1683 r. Sobieski dotarł pod Wiedeń, który dogorywał. Lada moment mogli go zdobyć Turcy.

 Józef Szaniawski, Tygodnik Katolicki „Niedziela”




www.niedziela.pl
www.deon.pl
www.kapucyni.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz