sobota, 17 września 2011

Spotkanie czwartkowe, 15 września 2011

15 września odbyło się kolejne spotkanie grupy samopomocowej. Wiemy, że brat Piotr już dotarł na nową placówkę, a na Miodowej przewodził dziś brat Adam. Nie było to jego pierwsze spotkanie, gdyż już wielokrotnie na zmianę, z bratem Piotrem spotykali się z osobami bezdomnymi właśnie w Czwartki. Bezdomni znają brata bardzo dobrze, znają też jego żółty alkomat. Technika idzie do przodu...

Niby to dla nas tylko chlebuś...


... ale zapytajcie londyńczyka, czego mu najbardziej brakuje... powie, że polskiego chleba.


Wolontariuszki sprawiają się doskonale. Praca wre i nie wiadomo kiedy wszystko jest przygotowane. Kanapki i witaminki.



Powoli zaczynają przychodzić... ciepła kawa, herbata, kanapki i ciasto na miejscu - w pełnej gotowości.


Mała czarna, dużo znaczy, szczególnie jak się zrobi zimno.




Jest biednie, ale nie aż tak! Nikt nie ugryzł kubka.... Ale skąd my możemy wiedzieć jakie to uczucie być głodnym naprawdę?


Rozpoczynają sie pierwsze rozmowy....


Bezdomni także starają się pomagać wolontariuszkom...


Ale wolontariuszki nie dają za wygraną i serwują coraz to nowe kanapki.


Ktoś wywiesił ogłoszenie:


Ktoś oprócz kanapek i picia, duchowego wsparcia, rozmowy, potrzebuje pożyczyć także nieco energii...



A wolontariuszki, rozdają nieśmiertelniki. Ciąlge ktoś się dopisuje do listy... Znamy już pierwsze historie nieśmiertelników. Zaistniały one na mieście. Wiele osób przychodzi i mówi, że miały już jakąś przygodę z nimi związaną...




Zestaw wsparcia duchowego


Domek. Kto by pomyślał, że kryje się tu cały bagaż i majątek - i życiowy i fizyczny.


Dalsze rozmowy...


W końcu zasiadamy do wspólnej modlitwy.


Rozpoczynamy Koronką do Miłosierdzia Bożego.


Następnie wolontariuszki roznoszą wszystkim kopie czytań i Ewangelii. Każdy może się lepiej wczytać w tekst i co najważniejsze, po spotkaniu może zabrać tekst ze sobą,  tam gdzie się idzie...

Po czytaniach, brat czytał Ewaneglię.


Następnie podzieliliśmy się na dwie grupy, i zaczęliśmy ją omawiać. "Przyjdź Duchu Święty. Mam na imię Janina. Ewangelia ta mówi mi, że w moim, życiu..."

Na zakończenie, znowu razem, wysłuchaliśmy krótkiej nauki.



Po spotkaniu jest jeszcze chwila na wspólne zdjęcia, żywiołowe rozmowy...



Prawie każdy ma coś komuś do przekazania...


Jedni więcej drudzy jeszcze więcej...



Pewne jest to, że więcej się dostaje. Trudno powiedzieć dlaczego tak jest. Może mamy szanse usłyszeć, jak nie żyć, a jak własnie żyć.... a może doceniamy co dzisiaj mamy?

Kto więc tutaj kogo uczy? Kapucyni bezdomnych? Bezdomni wolontariuszy? Wolontariusze Kapucynów? Wolontariusze bezdomnych? Pewnie wszystkich uczy Ten, co ich uczy na co dzień, ale sobie tutaj pewnie woli różne "imadła", pod każdego twardość wybierać...


Ten sam widok co tydzień. Trzeba jeszcze posprzątać. Pewnie nie tylko na stołach...


I to samo pytanie każdy sobie zadaje przed wyjściem i po wyjściu: dokąd wracać? Do starych sytuacji, do domu?


... a może jeszcze chwilkę zostać i tak po prostu pogadać?


Na tym spotkaniu bezdomni mogli zapisac się na warsztaty z tzw. komunikacji. Psycholodzy pokażą bezdomnym jak się komunikować, rozmawiać, jak sobie radzić ze stresem, agresją i innym ciężkimi życiowymi sprawami i sytuacjami...

Może ktoś zapytać: ale po co im to? Pewnie po to, że ludzie, którzy z nimi pracują, wierzą że bezdomni, pójdą gdzieś do pracy. Wrócą do normalnego życia? Nie od razu, po kawałku. Najpierw higiena, serce, później praca, mieszkanie.  Anioły im pomogą :-)


Ostatnia wymiana kontaktów ...


oraz bliższe zapoznanie się z innymi ludźmi, którzy pojawiają się po raz pierwszy...



No i w końcu czas wracać...



Dokąd dzisiaj?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz