„Chrystus Zmartwychwstał!” – krzyknął bezdomny Andrzej z drugiej strony ulicy. Po drodze na Miodową minęłam kilkadziesiąt osób, wracających z rezurekcji. Żadna nie miała odwagi powitać swoich znajomych radosnym pozdrowieniem Chrześcijan. Andrzej miał. Nie on jeden zresztą. Bezdomni kolejkowicze z naszej Jadłodajni to pierwsi świadkowie Zmartwychwstania, jakich spotkałam dziś przy pustym grobie. Cała kolejka jakby inna… Jasne twarze, czyste koszule i milczące świętem zamyślenie, nie pozostawiały wątpliwości, że Zmartwychwstał Prawdziwie.
W Jadłodajni też Święto. Biały barszcz mistrza Andrzeja ogrzał smakiem rodzinnego stołu ponad 250 bezdomnych. Serdeczne życzenia Braci, wspólna modlitwa, posługa wolontariuszy i zapalone na stołach świece, pozwoliły im poczuć rodzinną troskę, może i wzajemną jedność. Jej dopełnieniem stała się wspólna Eucharystia w kaplicy Sióstr Misjonarek Miłości. „Gdyby Chrystus nie Zmartwychwstał, nie byłoby ani pierwszych świadków Zmartwychwstania, ani pierwszego Kościoła i Chrześcijaństwa, ani kapłanów, braci, Sióstr Misjonarek, ani nas wszystkich tutaj razem” - mówił brat Piotr. „Dwa lata temu przepiłem z kumplami całe Święta. Było mi wszystko jedno. Nie widziałem dla siebie nadziei. Gdybym nie spotkał Braci, pewno bym tych Świąt nie doczekał” – wyznał mi później Krzysiek.
Są chwile, w których bardziej niż zwykle widać jak wiele bogactwa mieści się w ubóstwie. Tam, gdzie się kończy obfitość stołów i strojna bałamutność zastaw, zaczyna się obnażona dobitność treści. Była śmierć, jest Życie. Do Zmartwychwstania przejść można tylko ze śmierci. Innej drogi nie ma. Im trudniejsze umieranie, im trudniejsza walka o prawdziwe życie, tym Zmartwychwstanie piękniejsze.
Patrząc w oczy tych, którzy walczą, którzy kładą swoje zbolałe porażkami serca w przebitych dłoniach Chrystusa, wiara w Zmartwychwstanie przemienia się w pewność. Prawdziwie Zmartwychwstał!
Marzena Nykiel
------------------------------------------------------------------------------------
Uśmiechnij się powiedzieli mi
Kiedy stałem sam na ulicy jak pies
Opuszczony, bezdomny wciąż błąkałem się
I słowa te dały wiarę w życia sens
Śpiewaj więc alleluja
Zanuć to jeszcze raz
Śpiewaj więc alleluja
Choć ze mną dziś, jeśli chcesz
Uśmiechnij się mówie teraz ci
Może stoisz sam na ulicy jak pies
Twoje oczy płaczą a więc otrzyj łzy
Razem odnajdziemy naszych pragnień szczyt
Śpiewaj więc alleluja
Zanuć to jeszcze raz
Śpiewaj więc alleluja
Choć ze mną dziś jeśli chcesz
I uśmiechnij wreszcie się /x2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz