wtorek, 6 grudnia 2011

Minąłem zakręt

Jestem... Nie było mnie kilka dni, bo byłem na zakręcie. Na zakręcie z którego ciężko nie tylko wyjść, ale i się uwolnić. Nie chcę pisać, co czułem, co myślałem, co robiłem. Najważniejsze, że jestem... A jestem dzięki Bogu, a w zasadzie ludziom, których stawia na mojej drodze. Są momenty, w których zastanawiam się, po co to robią? Wyciągają rękę, spuszczają linę, zapraszają na pokład. Ciężko mi znaleźć odpowiedź, nie mniej korzystam z ich pomocy. A przynajmniej teraz skorzystałem i za to jestem im wdzięczny. Dziś wiem, że gdyby nie oni nie pisałbym tych słów, wróciłbym do mrocznego świata, gdzie nie ma ładu, porządku, spokoju czy ciepła. W przenośni i dosłownie.


Minąłem więc mój zakręt. Nie było on pierwszy, ale i nie ostatni jaki spotka mnie w życiu. Zdaję sobie z tego sprawę. Najważniejsze jednak, że ponownie mam okazję zmierzać do tego, aby stać się szczęśliwym!     

MP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz