poniedziałek, 12 grudnia 2011

NA SWOIM

"Nie wychodź na zewnątrz, wróć do siebie samego:
to we wnętrzu człowieka mieszka prawda
" - św. Augustyn

Sporo się działo. Na szczęście - bilans mamy dodatni. Zdaje się, że wraz z kolejnym urodzinami Kuba zrozumiał, że to Światło w tunelu świeci dla niego, i że to od niego zależy, czy będzie nadal się tlić, czy zgaśnie.




To nie może być przypadek, że spotykamy się w III niedzielę adwentu, nazywaną w liturgii niedzielą radości (gaudete), w której ukazując nam postać św. Jana Chrzciciela, kościół chce nam przypomnieć, że radość chrześcijańska nie zależy od powodzenia i że nie jest kwestią temperamentu, ale darem Ducha Świętego i wynikiem świadomości, że mimo niepowodzenia, opuszczenia, więzienia, śmierci, i tak dla nas, uczniów Jezusa, wszystko dobrze się skończy. Jak dla św. Jana, który tam w więzieniu

Podniósł się barłogu [...]
Wyciągnął przed siebie dłonie
I począł śpiewać i płakać
Z radości,
Gdyż końcem palców
Wyczuwał obok siebie
Obecność anioła.
Wiedział, że nie umrze.
(Roman Brandstaetter, Jan Chrzciciel w więzieniu [frg.])

Kuba nadal bardzo się boi, że czar pryśnie i całe to dobro zniknie. Trudno się dziwić. Stąd opór przed kolejnym i najważniejszym krokiem... powrotem do domu. To też ostatni cel naszej wspólnej drogi, resztę udało mu się zrealizować: Kuba kontynuuje terapię, ma pracę i plany na nową działalność, wynajmuje pokój, możliwe, że sam zostanie wolontariuszem. To jego sukcesy! Serce rośnie, słysząc o nowych pomysłach i pierwszych skromnych próbach ich realizacji. I choć oczy błyszczały mi z radości i dumy, lekko studziłam jego zapał, by w tym ferworze nie zapomniał o celu i skupił się na tu i teraz - oczywiście na tyle, na ile dopuścił mnie w ogóle do głosu ;) Zasady na przyszłość: "unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (...) i "w każdym położeniu dziękujcie". Trudne. Ale będziemy próbować wcielać w życie.

Papież Benedykt XVI przypomniał dziś, że "prawdziwa radość nie jest przejściowym stanem ducha ani czymś, co się osiąga w wyniku szczególnego wysiłku, ale rodzi się ze spotkania z żywą osobą Jezusa". I ja dziś dziękuję Kubie za to spotkanie, słowami br. Rogera z Taize

Widziałem odrobinę Twojego światła
Na twarzach tych, którzy usiłują po prostu kochać
Na twarzach tych, którzy wierzą w przyjaźń i solidarność
Na twarzach tych, którzy pokazują bogactwo różnych kultur
Widziałem trochę Twojej mocy
Na twarzach tych, którzy odezwali się po latach upokorzeń
Na twarzach tych, którzy uwolnili się z niewoli alkoholu i narkotyków
Na twarzach tych, którzy się podnieśli po strasznym upadku
Widziałem trochę Twojego blasku
Na twarzach tych, którzy maszerują, żeby powiedzieć NIE zamykaniu miejsc pracy
Na twarzach tych, którzy walczą o szacunek dla Człowieka przeciwko wyzyskowi cudzoziemców
Na twarzach tych, którzy protestują przeciwko sytuacjom nie do zniesienia i walczą o prawa bezdomnych
Widziałem trochę Twojego światła
Na twarzach kolegów z dzielnicy, którzy skrzyknęli się, żeby razem poprawić swój los
Na twarzach wszystkich tych młodych, którzy odkryli, że znaczą więcej niż całe złoto świata,
Na twarzach tych, którzy idą pracować z najbiedniejszymi,żeby krzyczeć o ich wyzysku
Widziałem trochę Twojej mocy
Na twarzach tych, których miłość została zdradzona i którzy usiłują się odbudować
Na twarzach tych, którzy w złej godzinie okazują solidarność i braterstwo
Na twarzach tych, którzy ofiarowują swój czas najmniejszym
Widziałem trochę Twojego blasku
Na twarzach dzieci, tak szczęśliwych ze spotkania i samego życia
Na twarzach tych, których głowy były ozdobione szkolnymi czapkami, z uśmiechem szczęścia,
Na twarzach dzieci, które były wymalowane kolorami na święto i odkryły, że są ważne
Widziałem trochę Twojego światła
Na twarzach tych, którzy idą do obcego, żeby przejść z nim kawałek drogi
Na twarzach tych, którzy służą braciom w całej prostocie
Na twarzach słabych braci i sióstr, którzy razem próbują budować Nadzieję i Przyjaźń.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz