wtorek, 13 grudnia 2011

Pierwsza nocka


Na odchodne powiedziała. - Pamiętaj co ci się przyśni. Spojrzałem pytająco. - Co ci się przyśni w nowym miejscu - dodała. Aaaa... I przypomniałem sobie, że za kilka godzin, czeka mnie przeprowadzka. Kolejny z etapów żmudnego stawania na nogi. Teraz faktycznie będę mógł powiedzieć, że poszedłem na swoje. Ale obaw, co do "zmiany klimatu" jest sporo. Zresztą nie lubię zmian i - co gorsza - szybko przywiązuje się do tego, co mam. W głowie więc pulsuje od szeregu pytań: jak będzie, co będzie, jaki będę?! Pomny wcześniejszych doświadczeń mam nadzieję, że dorosłem na tyle, iż będę w stanie wyciągnąć odpowiednie wnioski. Że nie nabroję, paląc za sobą kolejne mosty.

Idę więc... W środku ciepło, przytulnie i cicho. Rzekłby ktoś: normalnie. Dla mnie, to jednak wręcz exclusive! Patrzę przez okno i widzę... kościół. Fajni sąsiedzi pomyślałem w duchu. - Super. Nie ma, to jak dobre towarzystwo i zawsze blisko, by z Kimś pogadać - czytam w smsie. Anielskie słowa. Tym bardziej, że teraz, co dnia będę mijał figurę mojego autorytetu - Jana Pawła II. Uśmiechnięty, błogosławi przechodniom. Błogosławi i mi! Czuje, że będzie dobrze...





MP

ps. a co do snu, to przyśniły mi się nowe tereny na jakich osiadłem i sprawy związane z pracą. Nie miałem w sobie na tyle odwagi, aby sprawdzić w senniku, co to oznacza. Zdaję się więc jedynie na wiarę, że wreszcie uda mi się normalnie egzystować, a nie, jak to było w ostatnim czasie... wegetować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz